Dr Rafał Chwedoruk

i

Autor: AKPA, EAST NEWS/ FOTOMONTAŻ

Rafał Chwedoruk: Czas gra na korzyść Schetyny

2013-08-15 10:09

Dwugłos o sytuacji w Platformie na tle wojny liderów o władzę.

"Super Express": - W weekend wyciekł zapis dźwiękowy spotkania premiera z dolnośląską Platformą, gdzie Tusk przekonywał, że dla "pisiorów" nie ma miejsca w MSW. Wszyscy podejrzewają, że za przeciekiem stoi nie kto inny jak Grzegorz Schetyna. Jeśli tak, to znaczy, że główny rywal Tuska nie składa broni i po partyzancku zwalcza premiera?

Dr Rafał Chwedoruk: - Bez względu na to, kto był tego inicjatorem i egzekutorem, to sytuacja, którą obserwujemy, ujawnia fakt, że w PO toczy się wojna domowa, w której Jarosław Gowin i jego aspirowanie do przywództwa to de facto parawan. To, co najciekawsze, dzieje się za nim. Zresztą wyraźnie widać, że mamy do czynienia z konfliktem, który musi skończyć się całkowitym wyniszczeniem jednej ze stron.

- Pytanie tylko, jak długo jeszcze Schetyna będzie podgryzał Tuska? Premier chciałby, żeby na fotelu szefa dolnośląskiej PO zastąpił go Protasiewicz. Kiedy były marszałek Sejmu straciłby ten bastion, zostałby ostatecznie spacyfikowany?

- Myślę, że nadal byłoby do tego bardzo daleko. Wydaje się, że Schetyna wciąż dysponuje wpływami w różnych segmentach życia państwowego. Oczywiście mniejszymi niż wcześniej. Poza tym co rusz dostajemy dowody, że nadal ma możliwości oddziaływania na Donalda Tuska i osłabiania jego pozycji.

- Scenariusz pozbycia się Schetyny z szefowania dolnośląskiej PO wydaje się panu w ogóle realny?

- Nie znamy, oczywiście, rzeczywistości wewnątrzpartyjnej, niemniej jego odejście oznaczałoby lokalną rewolucję, a w skali kraju zrobiłoby się jeszcze ciekawiej. Na pewno mielibyśmy adekwatną odpowiedź ze strony Schetyny. To doprowadziłoby do ogromnego rozchwiania PO. Ale nie zapominajmy też, że mamy w tej wojnie jeszcze Bronisława Komorowskiego.

- Wydaje się, że na razie nie angażuje się w wewnętrzny spór w PO.

- Nie wątpię, że pod pozorami neutralności zdecydowanie musi stać po stronie Grzegorza Schetyny. Jeżeli chce odgrywać większą rolę w środowisku PO, nie może tego robić, kiedy rządzi nią Donald Tusk. Dlatego w ostatnich dniach, moim zdaniem, nieprzypadkowo pojawiają się głosy prezydenckich doradców, którzy nie szczędzą słów krytyki pod adresem rządzących. A każda taka krytyka jest tak naprawdę wymierzona w premiera.

- Ale na razie chyba ani Schetyna, ani Komorowski nie robią Tuskowi dużej krzywdy.

- Cóż, im dłużej trwa ta sytuacja, tym gorzej dla premiera. Z czasem wszyscy niezadowoleni z sytuacji PO będą się orientować na Grzegorza Schetynę. Dla Tuska idealną sytuacją byłoby teraz całkowite przesilenie. Np. wybory, przed którymi to on podpisywałby listy kandydatów.

- Nie lepiej byłoby dla Tuska zawrzeć rozejm ze Schetyną? Może wciągnąć go do rządu przy okazji zapowiadanej rekonstrukcji, a nie ciągle pokazywać mu środkowy palec?

- Ależ oczywiście. Tusk doskonale zdaje sobie sprawę z konsekwencji. Przecież to nie jest wciągnięcie do rządu, z całym szacunkiem, Arłukowicza czy Muchy, których z dnia na dzień można zdymisjonować bez konsekwencji dla PO i sceny politycznej. Schetyna to samodzielny polityk, który nawet najmniejszy resort wykorzystałby do umocnienia swojej pozycji i w pewnym momencie stałby się politykiem nieodwoływalnym.

- Z tym zastrzeżeniem można wykluczyć sojusz ze Schetyną?

- Jeśli do niego by doszło, oznaczałoby to jedno - że premier szykuje się do odejścia i wskazuje Schetynę jako swojego naturalnego następcę.