"Super Express": - W weekend wyciekł zapis dźwiękowy spotkania premiera z dolnośląską Platformą, gdzie Tusk przekonywał, że dla "pisiorów" nie ma miejsca w MSW. Wszyscy podejrzewają, że za przeciekiem stoi nie kto inny jak Grzegorz Schetyna. Jeśli tak, to znaczy, że główny rywal Tuska nie składa broni i po partyzancku zwalcza premiera?
Dr Rafał Chwedoruk: - Bez względu na to, kto był tego inicjatorem i egzekutorem, to sytuacja, którą obserwujemy, ujawnia fakt, że w PO toczy się wojna domowa, w której Jarosław Gowin i jego aspirowanie do przywództwa to de facto parawan. To, co najciekawsze, dzieje się za nim. Zresztą wyraźnie widać, że mamy do czynienia z konfliktem, który musi skończyć się całkowitym wyniszczeniem jednej ze stron.
- Pytanie tylko, jak długo jeszcze Schetyna będzie podgryzał Tuska? Premier chciałby, żeby na fotelu szefa dolnośląskiej PO zastąpił go Protasiewicz. Kiedy były marszałek Sejmu straciłby ten bastion, zostałby ostatecznie spacyfikowany?
- Myślę, że nadal byłoby do tego bardzo daleko. Wydaje się, że Schetyna wciąż dysponuje wpływami w różnych segmentach życia państwowego. Oczywiście mniejszymi niż wcześniej. Poza tym co rusz dostajemy dowody, że nadal ma możliwości oddziaływania na Donalda Tuska i osłabiania jego pozycji.
- Scenariusz pozbycia się Schetyny z szefowania dolnośląskiej PO wydaje się panu w ogóle realny?
- Nie znamy, oczywiście, rzeczywistości wewnątrzpartyjnej, niemniej jego odejście oznaczałoby lokalną rewolucję, a w skali kraju zrobiłoby się jeszcze ciekawiej. Na pewno mielibyśmy adekwatną odpowiedź ze strony Schetyny. To doprowadziłoby do ogromnego rozchwiania PO. Ale nie zapominajmy też, że mamy w tej wojnie jeszcze Bronisława Komorowskiego.
- Wydaje się, że na razie nie angażuje się w wewnętrzny spór w PO.
- Nie wątpię, że pod pozorami neutralności zdecydowanie musi stać po stronie Grzegorza Schetyny. Jeżeli chce odgrywać większą rolę w środowisku PO, nie może tego robić, kiedy rządzi nią Donald Tusk. Dlatego w ostatnich dniach, moim zdaniem, nieprzypadkowo pojawiają się głosy prezydenckich doradców, którzy nie szczędzą słów krytyki pod adresem rządzących. A każda taka krytyka jest tak naprawdę wymierzona w premiera.
- Ale na razie chyba ani Schetyna, ani Komorowski nie robią Tuskowi dużej krzywdy.
- Cóż, im dłużej trwa ta sytuacja, tym gorzej dla premiera. Z czasem wszyscy niezadowoleni z sytuacji PO będą się orientować na Grzegorza Schetynę. Dla Tuska idealną sytuacją byłoby teraz całkowite przesilenie. Np. wybory, przed którymi to on podpisywałby listy kandydatów.
- Nie lepiej byłoby dla Tuska zawrzeć rozejm ze Schetyną? Może wciągnąć go do rządu przy okazji zapowiadanej rekonstrukcji, a nie ciągle pokazywać mu środkowy palec?
- Ależ oczywiście. Tusk doskonale zdaje sobie sprawę z konsekwencji. Przecież to nie jest wciągnięcie do rządu, z całym szacunkiem, Arłukowicza czy Muchy, których z dnia na dzień można zdymisjonować bez konsekwencji dla PO i sceny politycznej. Schetyna to samodzielny polityk, który nawet najmniejszy resort wykorzystałby do umocnienia swojej pozycji i w pewnym momencie stałby się politykiem nieodwoływalnym.
- Z tym zastrzeżeniem można wykluczyć sojusz ze Schetyną?
- Jeśli do niego by doszło, oznaczałoby to jedno - że premier szykuje się do odejścia i wskazuje Schetynę jako swojego naturalnego następcę.