Konstanty Radziwiłł - minister zdrowia

i

Autor: Artur Hojny Konstanty Radziwiłł - minister zdrowia

Radziwiłł ostro się TŁUMACZY. Zmuszał lekarzy do pracy? "Uchyliłem 20 decyzji"

2020-04-27 6:26

- Stosuję narzędzie, które jest zawarte w przepisach prawa od wielu lat. Jest to art. 47 ustawy o zapobieganiu oraz zwalczaniu zakażeń i chorób zakaźnych u ludzi, który pozwala na oddelegowanie personelu w celu zwalczania epidemii. Jest to przepis zapewne mało znany opinii publicznej, ponieważ nie mieliśmy w ostatnich latach do czynienia z epidemią - mówi "SE" wojewoda mazowiecki, Konstanty Radziwiłł.

„Super Express”: - Lekarze rezydenci oskarżyli pana o to, że nałożenie przez pana kar w wysokości od 5 do 10 tys. zł na pracowników systemu ochrony zdrowia, którzy nie zgłosili się do pracy przy walce z pandemią świadczyć ma o tym, iż „naraził pan życie i zdrowie” medyków.

Konstanty Radziwiłł: - Stosuję narzędzie, które jest zawarte w przepisach prawa od wielu lat. Jest to art. 47 ustawy o zapobieganiu oraz zwalczaniu zakażeń i chorób zakaźnych u ludzi, który pozwala na oddelegowanie personelu w celu zwalczania epidemii. Jest to przepis zapewne mało znany opinii publicznej, ponieważ nie mieliśmy w ostatnich latach do czynienia z epidemią. Znajdujemy się dziś w sytuacji wyjątkowej, wymagającej często trudnych decyzji, które są niezbędne dla ratowania życia ludzi. Podejmowane działania są podyktowane troską o pacjentów.

– A gdzie w tym wszystkim troska o personel medyczny?

– Kieruję personel medyczny na wniosek dyrektorów szpitali, czy domów pomocy społecznej do miejsc, w których zagrożone jest bezpieczeństwo pacjentów. Często są to bardzo dramatyczne apele. Jest to związane z sytuacją epidemiczną - nagłymi brakami kadrowymi, z którymi nie może sobie poradzić w normalnym trybie kierownik placówki. W żadnym wypadku decyzje te nie mają na celu odebrania godności lekarzom, czy pielęgniarkom – a takie intencje chce mi się przypisywać. Najważniejsze jest dobro pacjentów i to powinno być naszym wspólnym celem. Reprezentująca rezydentów pani dr Katarzyna Pikulska nie widzi albo nie chce widzieć tego aspektu naszej obecnej sytuacji.

– Wróćmy raz jeszcze do kar, które nałożył pan na personel odmawiający pracy w DPS. Wśród ukaranych osób była pani, która samotnie wychowuje dziecko. Wedle rozporządzenia miała prawo odmówić pracy.

– Oczywiście, że moim celem nie jest delegowanie do pracy osób samotnie wychowujących dzieci!

Jednak do tego doszło…

– Jeśli tylko mamy informację, że dana osoba jest na mocy prawa wyłączona z obowiązku oddelegowania niezwłocznie uchylam decyzję. Uchyliłem już ponad 20 takich decyzji. Każda decyzja zawiera informacje o możliwości odwołania się. Jeśli takie odwołanie nie wpłynęło, faktycznie taka sytuacja mogła się przytrafić. Ale gdy tylko wpłynęło do urzędu odwołanie – natychmiast podjąłem decyzję o uchyleniu tych kar. Wydając decyzje o delegacji lekarzy do podmiotów leczniczych dysponuję danymi z Centralnego Rejestru Lekarzy, kontaktem z placówkami medycznymi, czy listami osób zatrudnionych w samorządowych placówkach opieki.

– W Centralnym Rejestrze Lekarzy nie ma informacji o sytuacji życiowej danej osoby?

– Nie. Nie dysponuję informacjami o m.in. sytuacji rodzinnej czy stanie zdrowia – oficjalne rejestry przecież ich nie zawierają. Aby ułatwić identyfikację takich przypadków stworzyliśmy w urzędzie specjalny formularz, który przekazywany jest razem z doręczaną decyzją–dzięki temu uzyskamy szybciej informację o tym, że dana osoba nie może podjąć pracy. Skierowanemu ułatwi natomiast złożenie odwołania. Zapewniam, że w przypadku, gdy osoba skierowana do pracy podlega przewidzianym w ustawie wyłączeniom(np. opieka nad małoletnim dzieckiem), uchylam swoją decyzję.

Rozmawiała Sandra Skibniewska