"Super Express": - Co tak naprawdę uzgodniono w Mińsku?
Jurij Felsztinski: - Wszyscy są nieco skonfundowani, bo to "porozumienie" jest dość nieczytelne. I przez to też jest dość niebezpieczne, bo zostawia zbyt wiele miejsca na ruchy Putina i separatystów. Choćby z tego względu nie sądzę, żeby to porozumienie przetrwało.
- Putin szybko je złamie?
- Nie tylko Putin, ale także Ukraińcy. Dla nich to jest po prostu kompletnie niekorzystne! Co to za porozumienie, w którym zgodzono się niemal na wszystko, czego chciał Putin? Rosja pozostanie na Krymie, pozostanie na wschodniej Ukrainie, do końca roku nie będzie miała problemu z przekraczaniem granicy przez jej żołnierzy. Będzie też mogła zalegalizować swoje bojówki w Doniecku i Ługańsku, przeprowadzić kontrolowane wybory, wzmocnić się i później wpływać na rząd w Kijowie. A Ukraina będzie musiała za to płacić?! To kuriozalne. Ukraina będzie zmuszona to zerwać. Nie ma wyboru.
- Po co zatem to podpisała?
- Rozumiem, że Zachód postawił Poroszenkę pod ścianą i wymusił ten błąd. To zachodni politycy potrzebowali tej iluzji dla swoich społeczeństw, żeby pokazać, jak bardzo walczą o pokój i że po stronie Putina jest dobra wola, a więc jest nadzieja.
- A jest?
- Ależ skąd. Całe to porozumienie pozwala Putinowi wzmocnić swoje wojska, a kiedy staną się legalnymi, lokalnymi oddziałami wschodniej Ukrainy, to będzie np. mógł ruszyć na Kijów i zrobić nowy, ale już antydemokratyczny i antyzachodni Majdan. Powie, że to taki sam bunt społeczny jak przed rokiem, ale tym razem wschodniej ludności przeciwko Zachodowi. Porozumienie z Mińska otwiera Putinowi do tego drogę. Choć moim zdaniem nie wytrzyma i zacznie jakieś ruchy już wiosną.
- Nie wystarczy mu, że zgodzono się na to, co chciał?
- Gdy obserwujemy to, w jaki sposób zachowuje się armia rosyjska w ostatnich latach, to powinno nas niepokoić coś innego. Oni przygotowują się do znacznie większej konfrontacji niż Krym czy Donieck.
- Wojny Rosji z Niemcami czy Francją przecież nie będzie. Dlatego też trudno mi zrozumieć miękkość polityków z tych krajów wobec Putina.
- Nikt nie wie jednak, na czym Putin poprzestanie. Na Białorusi? Na krajach takich jak Litwa i Łotwa? Politycy Zachodu nie są tego pewni. I ta ich miękkość bierze się w dużej mierze z tego, że w przypadku ataku na kraje bałtyckie oni zostaną zmuszeni do jakiejś reakcji. Oczywiście ta reakcja nie musi oznaczać wojny z Rosją, ale może np. oznaczać choćby migrację. Postawi zachodnich polityków w niewygodnej sytuacji, a oni jednak lubią wygodę.
- I dlatego sprzedadzą Ukrainę, licząc, że Putinowi to wystarczy?
- I zapewne się przeliczą. Rozmowy z Putinem niosą ze sobą jeszcze jedno ryzyko. Jego dyktatura to nie dyktatura taka jak Hitlera czy Stalina. To dyktatura kolektywna, złożona z wąskiej grupy z FSB, czyli dawnego KGB. O wielu sprawach decyduje system, a nie jednostka. W sumie to gorsza sytuacja, bo śmierć dyktatora niczego nie załatwi.
- Te porównania z Hitlerem...
- Wiem, że wielu uważa je za przesadzone. Pytanie pod jakim kątem. Hitler jeszcze w sierpniu 1939 roku nie chciał wojny światowej, bo wierzył, że Wielka Brytania i Francja nie wypowiedzą mu jej tylko ze względu na Polskę. Podejrzewam, że podobną logiką kieruje się dziś Putin, który krok po kroku chce zdobywać dawne sowieckie kolonie, nie wierząc tak do końca, że Zachód zaryzykuje wojnę z Rosją.
- Wielu ludzi na Zachodzie nie wierzy, że Rosja kiedykolwiek zdecyduje się uderzyć na państwa NATO czy UE.
- A niby dlaczego Putin miałby się nie zdecydować, jeżeli jest przekonany, a oni go w tym utwierdzają, że zawsze się cofną i będą się bali zareagować? Jak wielu ludzi nie wierzyło przed rokiem, że Putin mógłby zaatakować Ukrainę i podbić Krym czy regiony na wschodzie tego kraju?! I co?
- Ekonomia mu na to pozwoli?
- To jest problem, ale nie dla obecnych władz Rosji. Dyktatura Putina to jednak inni ludzie niż dyktatura w Chinach. Chińczycy owszem, kierują się głównie pieniędzmi. Putin i jego ludzie nie. Generał Siergiej Iwanow, którego zrobili szefem prezydenckiej administracji, to nie jest "człowiek interesu". Gdyby wciąż myśleli głównie pieniędzmi, to nigdy nie zajęliby Krymu! Jeżeli przyjrzeć się dokładnie, jak tworzył ten system przez kilkanaście lat, to kwestie finansowe załatwili jakiś czas temu. Teraz chodzi o sławę, imperium, wejście do historii i miejsce na przyszłych pomnikach.
- Ponowię pytanie: Rosję stać na to finansowo?
- Nie stać, ale to nie znaczy, że tego nie spróbują. Nie widzę żadnych szans na to, żeby Rosja wyszła zwycięsko z tego konfliktu. I nawet nie konfliktu z Zachodem, ale z samą Ukrainą! Nawet nie dlatego, że jest zbyt słaba. Jest słaba, ale jej problemem jest to, że jest samotna. Nazistowskie Niemcy miały za sobą realne wsparcie Japonii i Włoch. Do tego szereg sympatyzujących z nimi polityków faszystowskich w wielu krajach. Sowiecka Rosja miała swoje kolonie, kraje zależne i zachodnie partie komunistyczne. Kogo ma Rosja Putina? Nikogo. Dlatego powinniśmy pomagać Ukrainie, bo w przeciwnym razie utkniemy w tym konflikcie na lata.
- Skoro ten konflikt się Rosji nie opłaca, to Rosjanie zaczną się od Putina odwracać?
- Nie tak szybko. Najpierw zaczną się odwracać ci, których podbił. Te terytoria zostały też na wiele lat wyłączone spod inwestycji i siłą rzeczy będą miejscami zapóźnionymi. Nikt normalny nie będzie w takim miejscu ryzykował, nawet wiele rosyjskich firm. Cała ta "Noworosja" to jakaś katastrofa. Tamtejsza ludność zda sobie sprawę z tego, że przyłączono ją do Moskwy, ale kosztem totalnych zniszczeń i braku perspektyw. Nie byłby to pierwszy taki przypadek w historii rosyjskich podbojów, raczej potwierdzenie pewnej normy. Znacznie większym ciosem dla Rosji jest jednak strata Ukrainy.
- Właśnie ją powoli zdobywa...
- Nie w tym sensie. Konflikt w 2014 roku zaczął się od okupacji Krymu, ale jego początkiem był nacisk Putina na Janukowycza, by zmienił zdanie w sprawie umowy stowarzyszeniowej Ukrainy z UE. To Putin doprowadził do Majdanu. Ukraina wcześniej co najmniej w połowie była naprawdę Rosji przychylna i kontrolowana przez Moskwę finansowo, politycznie i kulturowo. A dziś? Zdecydowana większość Ukraińców, nawet na wschodzie, jest nastawiona wobec Moskwy wrogo. Na lata, a zapewne i pokolenia. Co to za zysk dla Rosji?
Zobacz: Putin dostał praktycznie wszystko, co chciał! Były Doradca Putina o rozmowach w Mińsku
ZAPISZ SIĘ: Codziennie wiadomości Super Expressu na e-mail