Nikołaj Swanidze:Putin musi iść na ustępstwa

2011-12-27 3:00

Jak zachowa się rosyjska władza wobec manifestacji, mówi Nikołaj Swanidze

"Super Express": - W ostatnią sobotę przez Moskwę i większe rosyjskie miasta przeszła druga fala manifestacji po sfałszowanych wyborach parlamentarnych. Czy - cytując rockowy hymn okresu pierestrojki - Rosjanie czekają na zmiany?

Nikołaj Swanidze: - Tak, z pewnością. Tylko wciąż nie wiemy, na jakie. Przede wszystkim trzeba to jasno powiedzieć - pewne zmiany już zaszły. Obserwujemy przecież metamorfozę w przekazie informacji państwowych kanałów telewizyjnych oraz nawet pewne polityczne zapowiedzi prezydenta Miedwiediewa, obiecującego liberalizację w kraju. Te zmiany są mocno spóźnione, ale z pewnością idą w dobrym kierunku.

- Tyle tylko, że Miedwiediew mówi jedno, a Putin drugie, nazywając symbol manifestantów - białe wstążki - kondomami. Czy ta różnica w obozie władzy może mieć istotny wpływ na bliską przyszłość Rosji?

- Ciężko powiedzieć, dlatego, że sytuacja w Rosji w tej chwili zmienia się z dnia na dzień. Nawet opinia Putina, którą wygłosił podczas tzw. corocznego spotkania z narodem, może ulec zmianie za kilka dni. Chociażby dlatego, że szybko się zorientuje, że swoimi obraźliwymi dla manifestantów słowami nie tylko wzmacnia ich oburzenie, ale po prostu nie nadąża za sytuacją. Przede wszystkim jednak uważam, że i słowa Putina, i deklaracje Miedwiediewa zostały wcześniej przez nich skonsultowane.

- Jednym z podstawowych pytań, które zadają sobie wszyscy obserwujący manifestacje w Rosji, jest: co zrobi władza? Pójdzie na ustępstwa czy wybierze wariant siłowy?

- Wydaje mi się, że wybiorą oni wariant delikatnych ustępstw i gry na czas. Bo przecież ich głównym zadaniem jest dotrwanie do marca, kiedy odbędą się w Rosji wybory prezydenckie. I władza wie, że muszą być one uznane przez społeczeństwo za legalne i praworządne, bez cudów nad urną. Ażeby do tego doprowadzić, muszą pójść na rękę tej niezadowolonej części rosyjskich obywateli.

- Inna rzecz, że dziś nie widać żadnego lidera opozycji, który mógłby z Putinem wygrać...

- To fakt i nawet jeżeli nazywać - nieco na wyrost - liderem manifestantów Aleksieja Nawalnego, to wątpię by mógł on w normalnych wyborach odnieść zwycięstwo. Obecnie obserwujemy na tych manifestacjach liczne próby zagospodarowania tego wielkiego politycznego kapitału przez różnych polityków. Ale nie ma tam żadnego człowieka, który mógłby stanąć na czele tego ruchu. Koniec końców przewiduję, że dojdzie po prostu do zawiązania wielkiej koalicji przeciwników Putina. I choć zapewne nie uda się jej stanąć mu na drodze do kolejnej prezydentury, to spowoduje ona niesamowite osłabienie jego pozycji. A Putin bez tego wielkiego poparcia społecznego, bez tak wspaniałych dla siebie rankingów popularności, będzie musiał iść na ustępstwa.

- Ustępstwa wobec manifestantów, czyli tak właściwie kogo? Kto obecnie jest największym przeciwnikiem Putina?

Średnia klasa, która czuje się traktowana przez władze jak banda idiotów, którzy mają siedzieć cicho i akceptować wszystko to, co zostało podjęte w gabinetach Kremla. Ten ruch oburzonych to kolejna zmiana, jaka zachodzi w Rosji. To proces konstytuowania się i samookreślenia przez rosyjską klasę średnią, świadomą swojej siły i chcącą brać aktywny udział w życiu publicznym. Czyli robić wszystko to, co obecna władza do tej pory im uniemożliwiała.

Nikołaj Swanidze

Dziennikarz państwowej telewizji Rossija