Putin chce zagarnąć część Ukrainy

2013-12-09 3:00

Grozi nam krwawa wojna domowa - uważa była deputowana Partii Regionów

"Super Express": - Już drugi raz opuściła pani Partię Regionów. W 2009 roku poszło o konstytucję, którą przeforsowali wspólnie Julia Tymoszenko i Wiktor Janukowycz. Czemu teraz pani odeszła?

Inna Bohosłowska: - Od powrotu do Partii Regionów byłam jedną z osób odpowiedzialnych w tej formacji za przygotowanie Ukrainy do integracji z UE. Uważam, że nasze miejsce jest na Zachodzie, i do ostatnich chwil władze partii zapewniały, że umowę stowarzyszeniową podpiszemy.

- Poszło więc o decyzję o wycofaniu się Ukrainy z umowy stowarzyszeniowej?

- Tak. Taką decyzję podjęto bez żadnych konsultacji z członkami ugrupowania. W Partii Regionów nie brakuje zresztą osób nastawionych prorosyjsko i ta grupa odizolowała Janukowycza od zwolenników UE. Czarę goryczy przelało brutalne rozpędzenie protestujących na Majdanie. Po tym zdecydowałam, że nie chcę mieć z tą formacją nic wspólnego.

- Janukowycz zdecydował się na to wszystko przez izolację, o której pani wspomniała?

- Myślę, że oba te wydarzenia to rezultat bezpośredniego nacisku na Janukowycza i obietnic, które zostały mu złożone przez Putina.

- Jaka presja została wywarta na Janukowycza? Co mógł mu obiecać Putin?

- To teraz najważniejsze pytanie na Ukrainie, ale nikt oprócz zaledwie kilku osób w kraju nie zna na nie odpowiedzi.

- Równie ważne jest to, czy rzeczywiście, jak poinformował brytyjski dziennikarz Edward Lucas, Janukowycz podpisał w czasie swojej wizyty u Putina zgodę na przystąpienie Ukrainy do Unii Celnej. Myśli pani, że to prawda?

- Nie mamy w ręku dokumentów, ale wiem jedno - jeżeli Janukowycz zdecyduje się na bez konsultacji ze społeczeństwem, ponad głowami obywateli, pójść w stronę Unii Celnej, wywoła to prawdziwą rewolucję. Polityczne zbliżenie z Moskwą będzie bowiem oznaczać ograniczanie swobód obywatelskich na Ukrainie i używanie siły przeciwko niezadowolonym, jak to ma miejsce w samej Rosji, na Białorusi i w Kazachstanie, które tworzą dziś Unię Celną. Już dziś na Ukrainie mamy wśród ludzi rewolucyjne nastawienie. Wystarczy iskra, żeby ta beczka prochu wybuchła.

- Skąd te nastroje w Ukraińcach? Do niedawna trudno było wyprowadzić na ulice choćby kilka procent tłumów, jakie dziś gromadzi Majdan.

- Złożyło się na to wiele czynników. Sama idea zbliżenia z UE była dla większości społeczeństwa marzeniem. Żadna inna idea w niepodległej Ukrainie nie jednoczyła tak wielu tak różnych ludzi. Wiedzą oni, że za integracją z Unią idzie zmiana funkcjonowania państwa. Obecnie ludzie kontestują zauważalne od dłuższego czasu ograniczanie praw obywatelskich. Naszych obywateli irytuje to, że wąski krąg osób zaczął zagarniać majątek Ukrainy, że ci ludzie podporządkowali sobie wymiar sprawiedliwości i wykorzystują go dla własnych interesów. Sam Janukowycz zrobił naprawdę wiele, żeby zbliżyć się do Brukseli i ludzie jemu - najmniej demokratycznemu prezydentowi w historii Ukrainy - byliby w stanie wiele wybaczyć, jeśli podpisałby umowę stowarzyszeniową. Także ja dałam się na to złapać. Wszystkich nas jednak oszukano. Stąd dziś takie, a nie inne nastawienie społeczeństwa.

- Na Kremlu wyraźnie nie akceptuje się tego, co dzieje się na Ukrainie. Putin, jak się wydaje, gotowy jest umrzeć za to, żeby wasz kraj pozostał w sferze wpływów Rosji. Jakie kroki podejmie?

- O Putinie można wiele powiedzieć, ale nie to, że jest głupi. Dobrze wie, że po dobroci całej Ukrainy nie wciągnie w strefę wpływów Moskwy. Dlatego na Kremlu trwają prace nad innym wariantem - podziałem Ukrainy i realizacją starego marzenia Putina, czyli przyłączenia jej części do Rosji. O tym mówił już wprost namiestnik Putina na Ukrainie Wiktor Medwedczuk.

- Ten były szef administracji prezydenta Kuczmy i bliski przyjaciel samego Putina wrócił na Ukrainę, żeby taki plan wcielić w życie?

- Na to wygląda. Mówił o tym, że trzeba wreszcie rozwiązać kwestię historycznych podziałów Ukrainy - niech żyją osobno ci, którzy są za Rosją, i ci, którzy chcą do UE. To skandaliczne i bardzo niebezpieczne myślenie. Jeśli zostanie wcielone w życie, grozi nam wariant jugosłowiański, czyli krwawa wojna domowa na Ukrainie. Tyle że odbędzie się to na większą skalę, bo i kraj większy. Mam nadzieję, że Zachód zdaje sobie sprawę z powagi sytuacji, bo jeśli nie włączy się silniej w działania na Ukrainie, Putin owładnięty ideą stworzenia nowego imperium rosyjskiego nie cofnie się przed niczym, żeby ten pomysł zrealizować.

Rozmawiał Tomasz Walczak

Zobacz też: Ukraina będzie walczyć do końca. Kijowski Majdan nie cofnął się