- Kto ty jesteś?
- Polak mały.
- Jaki znak twój?
- Sprężyna.
Taka wersja wierszyka, którego uczy się niemal każde polskie dziecko, krąży po sieci od momentu, kiedy pod głosowanie zostały poddane propozycje logo Polski - wszystkie w postaci sprężyny. Sprężynę wymyśliła na 25-lecie III RP agencja należąca do zmarłego w kwietniu tego roku Wally'ego Olinsa, zwanego wyrocznią marketingu. Teraz - żeby się sprężyna nie zmarnowała, miałaby się stać (w jednej z trzech proponowanych postaci) jednolitym logo promującym Polskę. Czemu akurat sprężyna, a nie, dajmy na to, śruba, kłonica albo czekoladowy możeł? W pierwotnej wersji chodziło o grę angielskich słów. Hasło, dodane do sprężyny, brzmiało "Spring into new", czyli "Skocz w nowe", przy czym "spring" to po angielsku jednocześnie "skoczyć" i "sprężyna".
Zobacz: SKANDAL! Blisko MILION ZŁOTYCH na sprężynkę. To ma być LOGO?
Podobno Polska musi mieć logo. Po co - nikt właściwie nie wyjaśnia. No, chyba że trzeba komuś odpalić za projekt nowych wzorów pism, nowe gadżety i inne duperele. Tylko że my już swoje logo mamy: białego orła na czerwonej tarczy. Dlaczego ma być gorszym logo niż namazana byle jak tubką z keczupem sprężyna - znów nie wiadomo.
Wally Olins, który przez niektórych był i jest traktowany jak bóg marketingu, pracował za czasów Tonny'ego Blaira nad brytyjską kampanią, która miała pokazać Wielką Brytanię jako "fajny kraj". Hasło brzmiało "Cool Britannia", czyli "Fajna Brytania". Kampania wywołała podobne odczucia jak w Polsce sprężyna: Brytyjczycy pukali się energicznie w głowę, sygnalizując, że atrakcyjność Zjednoczonego Królestwa leży nie w tym, że jest "fajne", ale że ma tradycje, królową, gwardzistów w wielkich czapach i Big Bena. Kampanię dość szybko wygaszono. Dziś najważniejszym brytyjskim logo jest nadal brytyjskie godło. Jeśli na firmowych drukach, koszulkach, autobusach i Bóg wie gdzie jeszcze można umieszczać brytyjski sztandar Union Jack albo godło, czyli skomplikowany wizerunek lwa i jednorożca trzymających herbową tarczę z dewizą "Dieu et mon droit" - to czemu Polsce jako logo nie może wystarczyć nasza klarowna i prosta biało-czerwona oraz orzeł, którego można przecież na ten użytek nieco uprościć i ujednolicić? Tak jak postąpili Brytyjczycy z własnym herbem, nie ujmując mu nic z powagi.
Brytyjski "The Economist" w tekście podsumowującym życiowe dokonania Olinsa podał polską kampanię jako przykład jego niezbyt udanych projektów. Takich, jak choćby zmiana korporacyjnej nazwy producenta kultowego piwa Guinness na Diageo, co brzmiało jak środek na przeczyszczenie.
Orzeł kojarzy się z wysokimi lotami, godnością, przyrodą, przestrzenią, możliwościami. Można z niego zrobić rewelacyjny znak marketingowy. A sprężyna. no cóż. Resory?
ZAPISZ SIĘ: Codziennie wiadomości Super Expressu na e-mail