"Super Express": - Jak pan ocenia orzeczenie Rady Etyki Mediów, która uznała publikację "Super Expressu" o senatorze Piesiewiczu za karygodną i zarzuciła nam złamanie zasad etyki dziennikarskiej.
Rafał Ziemkiewicz: - Nie zgadzam się z opinią Rady, ponieważ uważam, że podstawową zasadą dziennikarstwa - a może wręcz jedyną - jest pokazywanie czytelnikom prawdy. Publikacja nie może być nieetyczna, jeśli jest zgodna z prawdą. Nieetyczne są raczej słyszalne dziś głosy w tej sprawie, że może to i prawda, ale komu ta prawda służy, kto za tym stoi. Chciałbym podkreślić, że dziennikarze nie są od tego. Jeżeli dociera do nich coś, co jest prawdą i co są w stanie obronić przed sądem - bo tak naprawdę to ich jedyny problem - publikują te materiały. Nie rozumiem ich, jeśli tak nie czynią.
- Rada w swoim oświadczeniu napisała, że informacje powinny być publikowane tak, by nie naruszać godności człowieka.
- Jeżeli godność senatora została naruszona, to na jego własne życzenie. Problem polega na tym, że dziś w Polsce wśród ludzi, którzy uważają się za elitę, panuje pewien instynkt samoobrony. Atak na jednego z przedstawicieli elity odbierają jako atak na wszystkich, na ich uprzywilejowaną pozycję i na to, że są establishmentem, elitą właśnie. Ja jednak mam takie staroświeckie przekonanie, że do elity należy się wtedy, gdy spełnia się pewne kryteria. Wyraża je trafnie stare powiedzenie, że szlachectwo zobowiązuje. Jeśli polityk w zaciszu domowym popełnia przestępstwo, a jeszcze nie tak dawno sam głosował za tym, by czyn, którego się dopuścił, został właśnie za przestępstwo uznany, to nie należy on już do elity. Jeśli jest to polityk wybieralny, tym bardziej taka wiadomość powinna zostać upubliczniona.
- Jakie jest pana zdanie na temat Rady Etyki Mediów?
- Nie mam żadnego. Nie przyglądałem się dokładnie jej działalności. Nigdy nie kolekcjonowałem jej orzeczeń.
Rafał Ziemkiewicz
Publicysta "Rzeczpospolitej"