Wszystko zaczęło się 21 października 2008 r. Dorabiającą w kiosku Stokowską klient podający się za studenta (w rzeczywistości inspektor kontroli skarbowej) poprosił o skserowanie legitymacji studenckiej. Kobieta zainkasowała 30 groszy opłaty, ale nie wydała paragonu. Nie mogła – właściciel kiosku nie dostarczył bowiem jeszcze kodu do kasy fiskalnej. Skarbówka ukarała kobietę grzywną w wysokości 200 zł, bo od kwoty 30 gr do Skarbu Państwa nie trafił podatek wynoszący 5 groszy... Stokowska mandatu nie przyjęła i od tej pory rozpoczęły się jej kłopoty z wymiarem sprawiedliwości. Dwa sądy – rejonowy i okręgowy – uznały emerytkę za winną „uszczuplenia należności publicznoprawnej”, musiała zapłacić przeszło 300 zł jako zaległe grzywny oraz koszty postępowań sądowych.
Prokurator generalny wniósł o nadzwyczajną kasację wyroku wydanego przez łódzki sąd okręgowy. Sąd Najwyższy przyznał rację emerytce i uchylił wyroki sądów I i II instancji, a także umorzył dalsze postępowanie z powodu przedawnienia karalności zarzucanego czynu. Koszty postępowania ostatniej rozprawy poniosą podatnicy.