Dom byłego ministra sprawiedliwości bardzo trudno znaleźć. Znajduje się w malutkiej wsi w województwie łódzkim i aby do niego dotrzeć trzeba przejechać spory kawałek przez rozwidlający się las. Wokół jest zaledwie kilka domów – a zatem, niewielu sąsiadów. Budują się tu jednak kolejni. Nam udało się porozmawiać z jednym z pracowników budowy, który pracuje tu od dwóch tygodni – panem Pawłem, który zgodził się na publikację rozmowy, ale bez pokazywania jego twarzy. Mężczyzna – jak co dzień z samego rana – przyjechał do pracy. We wtorek – idealnie w momencie, gdy w domu Zbigniewa Ziobry pojawili się przedstawiciele służb. Opowiedział nam czego był świadkiem:
Super Express: Czy pan widział, jak służby weszły do domu pana Ziobry?
Pan Paweł: Wczoraj była akcja ABW na posesji pana Ziobry. My zostaliśmy zatrzymani, bo samochód ABW stał w poprzek drogi, stwierdzili, że wypuszczą nas na budowę, no i cała akcja była w środku. Czterech agentów stało przed, parę samochodów na warszawskich numerach, a reszta działa się już za zamkniętymi drzwiami.
SE: Dostaliście państwo jakąś informacje, dlaczego musicie się zatrzymać?
PP: Nie, stał agent ABW, widzieliśmy kamizelki - my jesteśmy tutaj już dwa tygodnie – i widzieliśmy, że są workami zakryte kamery i było wiadomo, że jest jakaś akcja.
SE: A pan wiedział, że tutaj mieszka pan Zbigniew Ziobro?
PP: Tak, wiedziałem, od razu się domyśliłem o co tu chodzi, widzę przecież, co jest na kamizelkach i jak są agenci w kominiarkach, to – to nie jest przyjeżdżanie w odwiedziny. Tak myślałem, że są tutaj w ramach „prześwietlenia” mieszkania, skoro jest obstawiona dookoła posesja.
SE: A co pan osobiście myśli o całej tej sprawie?
PP: Takie sytuację miały już miejsce. Pamiętam, że kiedyś na Śląsku była podobna akcja u jakiejś pani poseł z Lewicy, więc to jest taka zagrywka polityczna.
SE: A pan myśli, że słusznie czy nie słusznie służby tutaj weszły?
PP: Nie w taki sposób. Że tak się wpada… ja wiem, że tutaj nie było nikogo, kto by ich wpuścił. Można to było w inny sposób… później w ciągu dnia, koło godziny 8:00 przyjechał tutaj – prawdopodobnie – prokurator lub ktoś inny z papierami, kto im pozwolił na to, że dalej mogli tą interwencje przeprowadzać, z tego tytułu, że było cięcie metalu piłą, tzw. kontówką, co było słychać aż tutaj, później były uderzenia rytmiczne tępego narzędzia, czyli młota. Więc było wejście siłowe, nie było: „otwórzcie nam”.
SE: Tak, tam widać nawet po drzwiach, że są całe zniszczone…
PP: Tak, to było słychać aż tutaj, a w telewizji od razu było mówione, że szyby zniszczone, a to nie było tak, to złodziej wchodzi przez szybę.
SE: To jak pan sądzi, dlaczego przeprowadzono to, w taki sposób?
PP: Miało być szybko, żeby się nikt nie zorientował. O godzinie 6:00 my tu już byliśmy i to już na pewno wtedy to się działo. Gdyby był poinformowany właściciel, no to nie przyjeżdża się o godzinie 6:00. Przyjeżdża się o normalnej godzinie, gdy jest ktoś z właścicieli, otwiera posesję, jeżeli mają nakaz i to jest wtedy normalne, standardowo i logicznie – wchodzenie na czyjąś posesję. Jeżeli ma się nakaz, to oczywiste – wchodzi się, ale w obecności kogoś. A tutaj tak raczej nie było, skoro było cięcie, to raczej jest ewidentne. Zmiana władzy i jest czyszczenie. Tak samo było wcześniej, no nie ukrywajmy tego.
Listen on Spreaker.