Przewodniczący Rady Europejskiej zeznawał wczoraj w warszawskiej prokuraturze jako świadek w sprawie dotyczącej podjęcia współpracy przez Służbę Kontrwywiadu Wojskowego z rosyjską FSB. Tusk przyjechał przed południem z Sopotu do Warszawy pociągiem Pendolino. Na Dworcu Centralnym witali go m.in.: była premier Ewa Kopacz (61 l.), wicemarszałek Sejmu Małgorzata Kidawa-Błońska (60 l.) i były wiceszef MSZ Rafał Trzaskowski (45 l.). Nie było szefa PO - Grzegorza Schetyny (54 l.), pojawił się za to Mateusz Kijowski (49 l.). - Polacy nie uwierzą w politycznie umotywowane zarzuty wobec Tuska - mówił lider KOD.
Na peronie zebrał się tłum zarówno zwolenników Tuska, wśród których dominowali działacze młodzieżówki PO - Stowarzyszenia Młodych Demokratów, i KOD, jak i przeciwników, m.in. z klubów "Gazety Polskiej". - "Wolna Polska europejska!", "Wolna Polska bez Kaczora!", "Warszawa wita Tuska", "27 do jednego Donald ograł Kaczyńskiego", "Jesteśmy z tobą, Donaldzie, jesteśmy z tobą", "Prezydent Europy, prezydent Polski!" - krzyczeli zwolennicy. Z kolei przeciwnicy przynieśli ze sobą transparenty. "Współwinni zbrodni wciąż żyją. Mord Smoleńsk 2010", "Koniec z bezkarnością. Donald Tusk, Trybunał Stanu już czeka" - to niektóre z nich. - Zdrajca! Będziesz siedział! - skandowano.
Co na to były premier? - Jestem bardzo krytyczny wobec tego, co dzieje się dziś w naszej ojczyźnie, ale wszystko jest dziś w rękach ludzi - powiedział.
Do prokuratury Tusk przyszedł pieszo w towarzystwie kilkusetosobowego tłumu. Przesłuchanie trwało kilka godzin. Zakończyło się wieczorem.