Wydawało się, że uporanie z Covid 19 będzie kwestią czasu. W ciągu roku, półtora miała powstać szczepionka, która załatwi sprawę. Teraz okazuje się, że wcale może nie załatwić. Że wirus mutuje i trzeba będzie go ciągle gonić, tak jak co roku poluje się na potencjalnie najgroźniejszy wirus grypy. I nie zawsze trafia się ze szczepionką. I nie wszyscy zaszczepieni nabiorą odporności.
Wydawało się, że ci, którzy przeszli koronawirusa wytworzą przeciwciała i będą już bezpieczni – także dla innych, bo nie będą zarażać. Ale kolejne badania pokazują, że przeciwciała u ozdrowieńców czasem są, czasem nie ma, a czasem znikają po jakimś czasie.
Wydawało się, że epidemia będzie atakować falami, ale nic takiego nie nastąpiło. Wirus żyje swoim życiem, ma w nosie pogodę i nasze oczekiwania. Wygląda na to, że to jest jedna wielka fala z rozmaitymi fluktuacjami trudnymi do przewidzenia. Kolejne państwa, które już wygrały z wirusem, znowu toczą z nim bój, znowu muszą się bronić.
Co to wszystko znaczy? Chyba tyle, że nauka – przynajmniej teraz – nie potrafi wyprodukować czarodziejskiej różdżki za sprawą której Covid 19 zniknie. Czyli będziemy musieli nauczyć się z nim żyć. A ponieważ kolejne globalne lockdowny nie wchodzą już w grę, tak naprawdę jesteśmy zmuszeni zaakceptować ryzyko, jakie niesie koronawirus. Będziemy na niego chorować i umierać, ale będzie nam też powszedniał, tak jak naszym przodkom powszedniały znacznie groźniejsze choroby.
Igor Zalewski
Czytaj Super Express bez wychodzenia z domu. Kup bezpiecznie Super Express KLIKNIJ tutaj