Przemysław Żurawski: Duda może zostać prezydentem

2015-04-13 9:20

Rozmowa z Przemysławem Żurawskim z Uniwersytetu Łódzkiego.

"Super Express":- Instytut Badań Rynkowych i Społecznych przeprowadził na zlecenie "SE" sondaż dotyczący wyborów prezydenckich. Swój głos na Bronisława Komorowskiego oddałoby 40,4 proc. wyborców. Dlaczego prezydent popisowo roztrwonił swoje początkowe, dochodzące do 70 proc. poparcie?

Przemysław Żurawski vel Grajewski: - Tym razem kampania wyborcza nie była już kampanią nieznanego kandydata, tylko urzędującego prezydenta. A konfrontacja pięciu lat jego urzędowania dała właśnie taki wynik. Opozycja zdołała też wypromować jako tematy dyskusji rzeczy, które opinia publiczna podsumowała na niekorzyść prezydenta. Np. spór o wiek emerytalny, zabranie pieniędzy z OFE. Wszystkie afery idące na konto rządu dotykają prezydenta jako przedstawiciela tego samego ugrupowania politycznego. Na niekorzyść głowy państwa działają przede wszystkim liczne gafy.

- Także chyba polityka rządu?

- Mamy cały zestaw problemów: wiek emerytalny, sprawa OFE, skala bezrobocia, sytuacja w górnictwie, a wcześniej w stoczniach. Do tego polityka podatkowa rządu, zatwierdzona przez prezydenta: PO reklamowała się jako partia liberalna, a to za jej władzy podatki rosną. I te wszystkie problemy porusza kontrkandydat Bronisława Komorowskiego.

- Andrzej Duda goni urzędującego prezydenta i w naszym sondażu zdobył 30,6 proc. poparcia. Różnica między głównymi rywalami wynosi już tylko ok. 10 pkt proc. i chyba po raz pierwszy w tej kampanii mogę panu na serio zadać pytanie: czy Andrzej Duda ma szanse na zwycięstwo?

- Myślę, że ma. Zestawmy zmęczenie rządami PO, daleko posuniętą bezbarwność merytoryczną prezydenta Komorowskiego z dynamiczną kampanią Dudy, z mówionymi z głowy przemówieniami, które poruszają dobrze ustawione tematy. Obóz rządzący, chcąc pomóc Komorowskiemu, jest w swoich deklaracjach mało wiarygodny z uwagi na swoją wcześniejszą politykę. Ci, którzy stawiali na zaufanie do Rosji, wyglądają w tej chwili jak wyglądają. To wszystko działa na korzyść kandydata PiS. Także w takim czysto wizerunkowym wymiarze - jest młodszy, ma lepiej prezentującą się małżonkę, jest sprawniejszym mówcą. Dla PO problemem będzie utrzymanie elektoratu. Nie grozi jej raczej przepływ wyborców do obozu przeciwnego, ale zniechęcenie i pozostanie w domu.

- Mamy też drugą część sondażu, dotyczącą poparcia dla poszczególnych partii politycznych. PO nadal prowadzi z wynikiem 38,2 proc. PiS zdobył 33,2 proc. Możemy się spodziewać trzeciej kadencji rządów PO?

- Przede wszystkim do jesieni mamy sporo czasu i wiele może się wydarzyć. Tym bardziej że na arenie międzynarodowej wiosna i lato zapowiadają się bardzo dynamicznie - myślę tutaj o powszechnie oczekiwanej i wysoce prawdopodobnej ofensywie rosyjskiej na Wschodzie. To wszystko będzie potwierdzało stawiane od wielu lat przez PiS diagnozy. Myślę, że największa partia opozycyjna wygra te wybory w tym sensie, że będzie największym klubem parlamentarnym. Nie będzie to jednak automatycznie oznaczać zdolności do stworzenia rządu większościowego. A w przyszłym Sejmie należy przewidywać układ polityczny pod hasłem "wszyscy przeciwko PiS". I to będzie dla Prawa i Sprawiedliwości największe wyzwanie.

- Jedyną szansą na zdobycie koalicjanta dla PiS jest wejście do Sejmu stronnictwa Korwin-Mikkego. W naszym sondażu Korwin ma 3,9 proc. poparcia w wyborach prezydenckich, jego partia 4,8 proc. Jest szansa, że wejdzie ona do parlamentu?

- Mam nadzieję, że nie. To partia destrukcyjna dla polskiej sceny politycznej. Widać było ostatnie występy Korwina u boku separatystów z Ruchu Autonomii Śląska, jego partia jest także prorosyjska. Ewentualna koalicja z PiS przypominałaby sojusz z LPR i Samoobroną. Proszę zwrócić uwagę, jaką rolę dziś odgrywa Roman Giertych.

Czytaj: NOWY SONDAŻ prezydencki: Komorowski 40,4%, Duda 30,6%