„Super Express”: Organizujecie pomoc humanitarną pod hasłem „Jestem Polakiem, pomagam Ukrainie”. Zbiega się ona w czasie z rocznicą wprowadzenia stanu wojennego w Polsce. W kilku wywiadach nawiązywał Pan do analogii sytuacji w Polsce lat 1980-1981, a obecną sytuacją na Ukrainie.
Przemysław Miśkiewicz: Oczywiście, analogii tych jest wiele. Przede wszystkim, w czasie stanu wojennego Polacy otrzymali ogromną pomoc od społeczeństw zachodnich. Teraz nasza pomoc dla Ukraińców jest spłaceniem długu. Wczoraj Polakom pomagały społeczeństwa zachodnie. Teraz my niesiemy pomoc Ukraińcom. Mam nadzieję, że w przyszłości Ukraińcy będą wspierać demokratyczne dążenie Rosjan, czy Białorusinów.
Od 13 grudnia 1981 roku mijają 33 lata. Autorzy stanu wojennego jak mantrę powtarzają tezę o możliwej sowieckiej interwencji. Że stan wojenny ratował nas przed gorszym nieszczęściem. Z archiwów ujawnionych przez Władimira Bukowskiego wiemy dziś, że Sowieci nie spieszyli z żadną interwencją.
Działanie Jaruzelskiego, Kiszczaka i towarzyszy było wypowiedzeniem wojny narodowi polskiemu. Zbrodnie tamtego czasu nie zostały osądzone. Tym bardziej należy je przypominać. Podobnie jak przypominać tych, którzy zbrodni tych dokonali a nie ponieśli odpowiedzialności.
Ostatnio mamy do czynienia z próbą wybielania generała Czesława Kiszczaka. Wcześniej poprzez pogrzeb państwowy uczczony został generał Jaruzelski. Jaki wpływ na rzeczywistość, w której żyjemy, miał brak rozliczenia, radykalnego odcięcia się od komunistycznej przeszłości?
Zasadniczy. Polska nie będzie w pełni demokratycznym i wolnym krajem, jeśli to rozliczenie, choćby w sferze symbolicznej się nie dokona.
O obronie demokracji mówi niedawno kolejny „autorytet”, rzecznik junty Jaruzelskiego, Jerzy Urban.
Właśnie. To rozmycie, brak rozliczenia z przeszłością, sprawia, że ktoś taki jak Urban może być w Polsce zapraszany do stacji telewizyjnych, honorowany, przedstawiany wręcz jako obrońca demokracji. To niedopuszczalne. Jak młody człowiek ma się nauczyć patriotyzmu, czy w ogóle jakichkolwiek postaw obywatelskich, skoro komunistyczni oprawcy opływają w luksusy, a ludzie dawnej opozycji żyją w skrajnej nędzy? W takiej sytuacji kpina z patriotyzmu, poświęcenia, pracy społecznej staje się w pewnych kręgach rzeczą normalną i akceptowaną. Dochodzi do sytuacji, w której Władysław Frasyniuk, niekwestionowany bohater opozycji z okresu stanu wojennego, nazywa bałwanem kolegę z czasów opozycyjnych. Jednocześnie nawet nie krytykuje przedstawicieli reżimu, z którymi zdążył się pojednać. To znak czasu.
Pana organizacja od lat zajmuje się upamiętnieniem ważnych wydarzeń historycznych, ale także pomaga ludziom, którzy z komunistycznym reżimem walczyli.
Tu sytuacja jest dramatyczna. Działacze Solidarności, KPN, Wolnych Związków Zawodowych, wielu innych organizacji, nie doczekali się w ciągu 25 lat niemal żadnej pomocy, uhonorowanie przez państwo także nie było wystarczające. Organizacje społeczne mogą coś zrobić, jednak kluczowe jest tu działanie właśnie władz państwowych.
Jakie kroki należałoby podjąć?
W okresie II Rzeczypospolitej uczestnicy Powstania Styczniowego mieli uprawnienia kombatanckie i szeroką pomoc państwa. Byli otaczani powszechną czcią, także dzięki odpowiednim regulacjom prawnym. I dziś, pomoc dla ludzi dawnej opozycji powinna być realizowana w dwóch aspektach. Po pierwsze – symbolicznym, poprzez odpowiednie uczczenie i nadanie działaczom opozycji uprawnień kombatanckich i państwowych odznaczeń. Drugim wymiarem wsparcia jest rzecz jasna pomoc materialna. Potrzebna jest ustawa, przyznająca dawnym opozycjonistom emerytury i renty specjalne. Jest też jeden problem, który 25, czy nawet 10 lat temu, nie wydawał się palący, a dziś już jest. To kwestia lokalowa. Działacze opozycji antykomunistycznej to ludzie coraz starsi. Wielu z nich traciło w PRL prace, dziś nie stać ich nawet na wynajem mieszkania. Konieczne jest zapewnienie im dachu nad głową. Poprzez na przykład powstanie domów weterana. Niepodległe Państwo musi być na to stać!
Rozmawiał Przemysław Harczuk
Przemysław Miśkiewicz, lider stowarzyszenia Pokolenie, w latach 80. działacz Niezależnego Zrzeszenia Studentów na Uniwersytecie Śląskim
Przemysław Miśkiewicz: Nie użalajcie się nad generałem. Wspomóżcie ofiary jego zbrodni!
2014-12-12
22:25
W rocznicę stanu wojennego działacze demokratycznej opozycji apelują do państwowych władz