Przemysław Harczuk

i

Autor: "Super Express"

Przemysław Harczuk: Przyganiał Niemiec Polakowi

2016-01-07 3:00

Od kilku tygodni cytowane są u nas ostre wypowiedzi niemieckich polityków oraz materiały prasowe na temat Polski. Pobrzmiewa w nich moralizatorski ton o zagrożonej demokracji, którą nowy polski rząd ma obalać. Abstrahując od oceny działań ekipy Beaty Szydło, ataki zza Odry (choć są tam też nieliczne głosy nowemu rządowi przychylne, np. we "Frankfurter Allgemaine Zeitung") można skomentować starym polskim przysłowiem: "przyganiał kocioł garnkowi".

Oto w niemieckich miastach doszło do serii napaści na kobiety, w tym gwałtów. Dokonali ich arabscy imigranci. Sprawę starała się zatuszować policja. Co na to niemieckie media? Ano przez długi czas milczały. Skupiając się na opisywaniu "zagrożenia demokracji" w Polsce. Wyobraźmy sobie, że w Warszawie, Krakowie i Poznaniu zorganizowane grupy obcokrajowców napadają na ludzi, gwałcą kobiety, dokonują rozbojów, a służby zamiast łapać sprawców, starają się sprawę zamieść pod dywan, media o tym nie informują, pisząc o stanie demokracji po wyborach na Słowacji. Absurd? Nie, za naszą zachodnią granicą, gdzie jeśli już o gwałtach pisano, oskarżano o nie mityczne "grupy mężczyzn", w redakcjach w imię politycznej poprawności wprowadzono zakaz informowania o tym, kto naprawdę przestępczych czynów dokonuje. A dokonali ich imigranci (nie mylić z prawdziwymi uciekającymi przed wojną uchodźcami), tak ochoczo zapraszani na kontynent przez niemiecką kanclerz. Wszystko wyszło na jaw tylko dzięki determinacji internautów, którzy w sieci zamieścili informacje na temat przestępstw. Teraz pytanie - czy normalne jest państwo, w którym na ulicach miast grasują przestępcy, krzywdzący kobiety? Państwo tak postępowe, że tych przestępców samo do siebie zaprosiło, nie zważając na ich religijny fundamentalizm? Czy można mówić o demokracji w kraju, w którym media w imię chorej ideologii przez długi czas nie informują o poważnych przestępstwach, a policja sprawę stara się tuszować? Wśród Czytelników "Super Expressu" są ludzie, którzy obecny rząd w Polsce popierają, są i rządu tego zdecydowani przeciwnicy. Niezależnie od poglądów z jednym chyba zgodzimy się wszyscy - niemieckie media i politycy są dziś ostatnimi, którzy mają uczyć nas tego, jak demokracja powinna wyglądać.

Zobacz: Prof. Antoni Dudek: To doprowadziłoby do rozlewu krwi w Polsce!