Przemysław Harczuk

i

Autor: "Super Express"

Przemysław Harczuk: Prawdziwe żniwo epidemii

2020-03-08 16:49

Oooo, na nadejście zarazy jesteś już gotowy! – oznajmił znajomy, który odwiedził mnie w domu. Chodziło o zapas… makaronu i wody mineralnej, który niedawno z żoną poczyniliśmy. Tłumaczenie, że zakupy nie miały żadnego związku z szerzącą się epidemią, nie miało żadnego sensu. Nasz gość i tak wiedział swoje. „Tak, taki koronawirus to straszna rzecz” – rzucił, niczym bohater popularnego w PRL serialu na pożegnanie.

Jak się okazuje ze sklepowych półek znika makaron, mąka, cukier. W aptekach brakuje maseczek, co gorsza także środków przeciwbólowych. Histeria powoli przechodzi na kolejne dziedziny życia. Wczoraj dwóch Azjatów miało nieszczęście zakasłać w pociągu. Współpasażerowie uprzejmie donieśli na policję. Efekt? Pociąg stał dwie godziny na dworcu. Pasażerowie się spóźnili. Ale grunt to przecież bezpieczeństwo. Histeria wokół koronawirusa przyjmuje coraz bardziej absurdalne rozmiary. W Warszawie nie można już wciskać guzików otwierających drzwi w komunikacji miejskiej. Histerii ulegają nawet kościelni hierarchowie, ograniczając wydarzenia związane z kultem religijnym. Przypomnijmy więc, że chodzi o chorobę, w której śmiertelność wynosi raptem kilka procent. Oczywiście nie należy zagrożenia lekceważyć. Kilka procent to też jednak przypadki śmiertelne. W dodatku pierwsza fala słynnej hiszpanki była dość łagodna. A potem ujawniła się pandemia, która zabiła więcej ludzi niż pierwsza wojna światowa. Na razie jednak więcej ofiar generują nowotwory, wypadki drogowe, wirusowe zapalenie wątroby, nawet grypa sezonowa. Co więcej, nowotwory i choroby serca są czynnikiem dodatkowo obciążającym także przy koronawirusie. Pandemia strachu ma wpływ na światową (a więc niebawem i polską) gospodarkę. Kto wie, czy to nie będzie najpoważniejszy skutek koronawirusa. Epidemia wirusa może być dla nas śmiertelnie groźna. Epidemia histerii śmiertelnie groźna już jest. I już zbiera swoje straszne żniwo.

Nasi Partnerzy polecają