Przemysław Harczuk

i

Autor: "Super Express"

Przemysław Harczuk: Poseł z kasjerką w hipermarkecie

2018-05-21 5:00

Sejm przegłosował obniżenie pensji posłów o 20 proc. Znów podniosły się głosy zarówno zwolenników, jak i przeciwników obecnego rządu, mówiące, że obniżka jest niepotrzebna, jest jedynie działaniem pod publiczkę, nie powinno jej być, a posłowie powinni zarabiać dużo, wtedy staną się nieprzekupni. I choć można zgodzić się z zarzutem działania ad hoc, na szybko, brakiem rozwiązań systemowych dotyczących wynagrodzeń w państwowych instytucjach, o tyle samo twierdzenie, że posłowie zarabiają za mało i pensje należy im podwyższyć, brzmi nieco osobliwie.

Bo niby za co mamy im płacić więcej? Za głosowanie na rozkaz partyjnego lidera? W polskim systemie politycznym uczciwszym i tańszym rozwiązaniem byłoby przekształcenie Sejmu w radę nadzorczą państwa polskiego, w którym lider rządzącej partii miałby po prostu liczbę głosów proporcjonalną do wyborczego wyniku. Byłoby taniej, prościej, a wobec wyborców uczciwiej. Jeżeli jednak powyższe rozwiązanie uznamy za zbyt ekstrawaganckie i oryginalne, a instytucja posła na Sejm i senatora zostanie utrzymana, naprawdę nie ma powodu, by jego pensja wynosiła wielokrotność średniej krajowej. I o ile pensje premiera czy ministra niskie być nie powinny, tak w przypadku parlamentarzysty wynagrodzenie powinno być niewielkie.

Oczywiście można dyskutować, czy poseł zarabiać powinien minimalną krajową, czy krajową średnią, czy może lepszym rozwiązaniem byłoby uzależnienie uposażenia od aktywności - pracy w komisji sejmowej, aktywności biura, liczby głosowań, obecności na posiedzeniach. Rozwiązań jest wiele.

Jednak naprawdę nie ma powodu, by człowiek, którego jedyną zasługą jest wpisanie na listę przez partyjnego barona, zarabiał więcej niż uczciwie pracujący robotnik, rolnik, kasjerka w markecie. I w tym kontekście decyzja o obniżeniu pensji o 20 proc. wydaje się zbyt wobec parlamentarzystów łaskawa. Nie są oni bowiem - wbrew własnemu mniemaniu - wybrańcami narodu, ale wybrańcami - w zależności od ugrupowania - prezesa bądź przewodniczącego. Naprawdę nie muszą zarabiać więcej niż zwykli pracujący Polacy.

PRZECZYTAJ TAKŻE: Tomasz Walczak: Niepełnosprawni więźniami POPiS-u