Przemysław Harczuk

i

Autor: "Super Express"

Przemysław Harczuk: Państwo do "bulu" teoretyczne

2016-11-19 3:00

Jeżeli ktoś miał jeszcze wątpliwość co do tego, czy minister Bartłomiej Sienkiewicz, nagrany w restauracji Sowa i Przyjaciele, mówiąc o państwie działającym wyłącznie teoretycznie, czasem nie przesadził, wczoraj tych wątpliwości pozbyć się mógł ostatecznie. Oto przed sejmową Komisją Śledczą w sprawie Amber Gold stanął prokurator Dariusz Różycki, nadzorujący śledztwo w sprawie tej piramidy finansowej.

Człowiek, który powinien znać wszelkie szczegóły sprawy. Teoretycznie. Praktycznie okazało się, że prokurator w sprawie Amber Gold nie ma do powiedzenia absolutnie nic. Z rozbrajającą szczerością oznajmił posłom, że akt sprawy. nigdy nie czyta! To znaczy, że oskarża ludzi o przestępstwa bądź rezygnuje z oskarżeń na podstawie dowodów, których nawet nie zna! Na dociekliwe pytania parlamentarzystów wykręcał się prostym "nie wiem", "nie pamiętam". Kłopoty z pamięcią śledczego faktycznie muszą być poważne, skoro nie bardzo kojarzy Donalda Tuska (choć z byłym premierem zasiadał w loży Lechii Gdańsk), nie miał pojęcia, że szefem Kancelarii Premiera był Tomasz Arabski. Amnezja prokuratora mogłaby może być i zabawna, gdyby nie drobny fakt - Amber Gold była piramidą finansową, przez którą oszukano 19 tysięcy osób na blisko 851 milionów złotych. Piramidą, w którą zamieszani mogli być (jak podawały niektóre media) znani politycy, a w kontekście sprawy padają nazwiska najważniejszych w tamtym czasie osób w państwie. Niezależnie od tego, czy mamy do czynienia z amnezją udaną, czy autentyczną, zachowanie prokuratora przed komisją pokazuje najlepiej, w jakim kraju przez niemal dekadę żyliśmy. Kraju, którego podstawowe instytucje nie działały, którego prezydent zginął pod Smoleńskiem (nieważne, jakie były przyczyny, w szanującym się państwie to nie miało prawa się zdarzyć), w stolicy którego rozpanoszyła się reprywatyzacyjna mafia, a prokuratorzy, którzy mieli nieprawidłowości (takie jak Amber Gold) ścigać, nawet nie raczyli zapoznać się z aktami, a dziś zasłaniają się niepamięcią. Wielu uczonych krytykuje dziś psucie państwa i procedur przez rządy PiS. Niezależnie od oceny "Dobrej Zmiany" pozostaje pytanie, czy jest co psuć. Bo przykład prokuratora Różyckiego pokazuje najlepiej, że za rządów PO państwo nie istniało. Minister Bartłomiej Sienkiewicz miał rację. Polska istniała wyłącznie teoretycznie. I pozostały ch. d. kamieni kupa.

Zobacz: Dolniak: Zasługą PiS jest aktywizacja kobiet

Nasi Partnerzy polecają