Przemysław Harczuk

i

Autor: "Super Express"

Przemysław Harczuk: Nagła miłość do Śląska

2015-07-04 4:00

Jeśli ktoś myślał, że stolicą Polski jest Warszawa, był w grubym błędzie. Jak się okazuje, sercem naszego kraju jest Śląsk.

Jeździ tam premier, organizując tam "pierwsze takie w historii" posiedzenie rządu. Również na Śląsku swoją konwencję organizuje Prawo i Sprawiedliwość, czyli największa partia opozycyjna. To, że polscy politycy zapałali nagle miłością do tego regionu, wynika z zasad arytmetyki. To na Śląsku jest największa koncentracja ludności. I to na Śląsku sondażowe różnice między Platformą Obywatelską oraz Prawem i Sprawiedliwością są najmniejsze. Możemy spodziewać się obietnic, fajerwerków, zapewnień o tym, jak ważnym dla Polski Śląsk jest regionem.

Premier Ewa Kopacz oznajmiła nawet, że istnieje naród śląski. Zrobiła to wbrew orzeczeniu Sądu Najwyższego. Deklaracja taka w ustach premier Polski, a więc kraju formalnie jednolitego, może nieco szokować. Przestaje dziwić, gdy zobaczymy, jak pani premier podchodzi do polityki. "Mój rząd będzie służył dobru Platformy Obywatelskiej" - mówiła Ewa Kopacz, obejmując urząd. Wprawdzie zdawać by się mogło, że szef rządu powinien mówić o interesie Polski, jedności narodowej, służbie społeczeństwu. Pani premier urzędowanie rozpoczęła od deklaracji o dobru partii rządzącej. Przypadek? Lapsus? Niezręczność językowa? Chyba niekoniecznie, bo po kolejnej odsłonie afery podsłuchowej szefowa rządu przeprosiła nie Polaków, a wyborców Platformy Obywatelskiej. Walka o Śląsk i uznanie narodu śląskiego jest zapewne w interesie PO.

W interesie tym na pewno jest walka o głosy mieszkańców Śląska. Warto więc przypominać, że to rząd Platformy Obywatelskiej całkowicie zaniedbał rozwiązanie problemów polskich kopalń. Że - jak przyznała to w knajpie Sowa i Przyjaciele była wicepremier Elżbieta Bieńkowska - na Śląsku banda bandę goni i bandą pogania. Że górnictwo to rząd Platformy miał zwyczajnie gdzieś. Teraz rządzącym znów nie jest wszystko jedno. Bo wyczuli, że właśnie utrata poparcia na Śląsku może się dla nich skończyć katastrofą. Wydaje się jednak, że mieszkańcy regionu doskonale wiedzą, kiedy ktoś zwraca się do nich w ich interesie, a kiedy w interesie własnej grupy politycznej.

Zobacz: Łukasz Warzecha komentuje: Pasztet od pana Bronisława, czyli o JOW-ach

Nasi Partnerzy polecają