Przemysław Harczuk

i

Autor: "Super Express"

Przemysław Harczuk dla "Super Expressu" i SE.pl: Państwo raczyli chyba żartować!

2019-12-23 5:04

Powinna powstać instytucja obywatelska kontrolująca polskie sądy. Ale dla naszych polityków to stanowczo za wiele. Jedni chcą wymieniać jedynie kadry, robiąc dym na całą Europę. Drudzy bronić chcą tego, co było, przeraźliwie przy tym wrzeszcząc, błagając obcej interwencji. Dobro Narodu? Polski? Obywatela? Państwo raczyli chyba żartować! – pisze Przemysław Harczuk, komentator działu Opinie.

Sądy w Polsce były rajem na ziemi, swoją sprawiedliwością, rzetelnością i uczciwością prześcigały nawet trybunał w Niebiosach. Przyszedł PiS, zamach przeprowadził, mamy koniec demokracji i obowiązkiem każdego uczciwego człowieka, dobrego demokraty, jest protestować w obronie „sędziów niezłomnych” – takie wrażenie można odnieść czytając prasę i oglądając telewizję sceptyczne – mówiąc delikatnie – wobec obecnej władzy.
Mieliśmy w wymiarze sprawiedliwości siedlisko żmij, piekielną machinę niszczącą państwo, ale przyszedł PiS i z pomocą prokuratorów siedlisko to oczyścił. Teraz każdy uczciwy człowiek, prawy Polak i patriota, ma obowiązek stanąć do walki – w obronie historycznej reformy – to z kolei przekaz mediów będących – mówiąc delikatnie – po stronie obecnego rządu.
Tymczasem prawdą jest, że reforma jest upolityczniona, sprowadza się wyłącznie do personaliów. Nieprawdą jest jednak, że polskie sądy przed zmianami były jakąś oazą normalności. Że o niebieskich sądach nie wspomnę. Faktem jest też, że PiS ruszając sądy naruszył interesy pewnych grup. Z drugiej strony jednak reforma poza zmianami personalnymi z punktu widzenia zwykłego obywatela nie zmieniła wiele. Podczas niedawnej dyskusji na temat owej reformy jeden z dyskutantów usiłował przekonać mnie, że na wszystko przyjdzie czas. Najpierw trzeba wymienić ludzi, a potem ci ludzie spokojnie wprowadzą zmiany systemowe. Już to widzę. Nawet zakładając, że wejdą tam sami ludzie święci, zanim uda im się cokolwiek zmienić, zostaną wcześniej wymienieni. Bo wprowadzenie klucza politycznego zawsze prowadzi do tego, że przy zmianie władzy następuje też natychmiastowa i dość brutalna wymiana kadr. Zmiany personalne zawsze muszą iść w parze z systemowymi. Ludziom prawicy, którzy mocno zaangażowali się teraz w obronę reformy sądownictwa, podać można dwa przykłady, jak sądzę bliskie ich sercu. Po pierwsze – w czasach rządów Akcji Wyborczej Solidarność powstał Instytut Pamięci Narodowej. IPN można oceniać różnie, ale od lat działa, jest najważniejszą instytucją jeśli chodzi o politykę historyczną w Polsce. Ale właśnie powołanie IPN było reformą systemową. W systemie instytucją, do której rzetelności przez lata nikt nie miał zastrzeżeń, była też Najwyższa Izba Kontroli. Podwaliny pod współczesny kształt NIK położyli w sensie symbolicznym tragicznie zmarli Michał Falzmann i prezes Walerian Pańko, a potem kolejny prezes – Lech Kaczyński. I choć dziś na czele NIK stoi już drugi prezes, co do którego są pewne – mówiąc delikatnie – wątpliwości – do samych procedur, działań kontrolerów, zastrzeżeń większych nie ma. Bo właśnie działa system. Nawet przy niedoskonałych ludziach. Na tej samej zasadzie powinna powstać instytucja obywatelska kontrolująca polskie sądy. Ale dla naszych polityków to stanowczo za wiele. Jedni chcą wymieniać jedynie kadry, robiąc dym na całą Europę. Drudzy bronić chcą tego, co było, przeraźliwie przy tym wrzeszcząc, błagając obcej interwencji. Dobro Narodu? Polski? Obywatela? Państwo raczyli chyba żartować!

Nasi Partnerzy polecają