Wszystko w ramach motocyklowego rajdu, mającego być uczczeniem zwycięstwa Armii Czerwonej w II wojnie światowej. Jadąc przez Polskę, rosyjscy motocykliści będą zapewne wspominać czyny tych, którzy 70 lat temu przynieśli tu "kulturę" i "wyzwolenie". O poziomie kultury krasnoarmiejców zaświadczyć mogą opowieści kobiet, brutalnie gwałconych we wszystkich rejonach kraju. Miarą wyzwolenia są bezimienne groby żołnierzy antykomunistycznego podziemia oraz skala grabieży dokonanej na ludności cywilnej. I właśnie tych "bohaterów" uczcić chcą rosyjscy motocykliści.
Fakt, że w czasie konfliktu z Rosją radykalna, jawnie antyzachodnia grupa przekroczy granice strefy Schengen, NATO i Unii Europejskiej, świadczy o całkowitej słabości UE jako wspólnoty. Co gorsza - motocykliści, jadąc przez nasz kraj, korzystać mogą z tzw. wizy tranzytowej. A więc jeśli wydali ją Niemcy, wiza naszych władz nie jest potrzebna. Czy oznacza to, że polski MSZ ma całkiem związane ręce? Niekoniecznie. Rajd Nocnych Wilków może być potraktowany jako zagrożenie. A Polska może odmówić motocyklistom przejazdu przez nasz kraj. Niestety - na razie Ministerstwo Spraw Zagranicznych umywa ręce.
Wiele wskazuje na to, że motocykliści do Polski zostaną wpuszczeni. Nie wiemy, jaki władze mają pomysł, by na naszym terenie nie dopuścić do zamieszek. Biorąc pod uwagę prowokacyjny charakter grupy czy jawnie antypolskie nastawienie reżimu Putina, są one więcej niż realne. A sam "Chirurg" już zapowiedział, że "polskie akcje spotkają się z odpowiednią reakcją". Czy jego ludzie wzorem Armii Czerwonej będą gwałcić polskie kobiety, czy skończy się "tylko" na zwyczajnym mordobiciu, lider Nocnych Wilków nie raczył wspomnieć. Niezależnie od tego warto pilnować portfeli. I ku przestrodze wzorem przodków zanucić: "chowaj pieniądze, chowaj zegarek, kryj się, kryj".
Zobacz też: Przemysław Harczuk: Kampania kampanią, a biednemu wiatr w oczy.