Tadeusz Sikora

i

Autor: ARCHIWUM

Przemysław Gintrowski NIE ŻYJE. Tadeusz Sikora: Słuchając go, przechodziły nas ciarki

2012-10-22 11:21

Tadeusz Sikora wspomina zmarłego Przemysława Gintrowskiego (†61 l.)

"Super Express": - W sobotę po ciężkiej chorobie zmarł Przemysław Gintrowski - jedna z muzycznych legend Solidarności. Jak pan go wspomina?

Tadeusz Sikora: - Bardzo Przemka ceniłem. Poznałem go, o ile dobrze sobie przypominam, w 1979 roku. To były juwenalia w Toruniu, na których występował z grupą Piosenkariat Warszawski. Tam się poznaliśmy. Potem spotkaliśmy się na festiwalu w Opolu. Ja występowałem z 60 minut na godzinę, a Przemek grał z Kaczmarskim i Łapińskim. To było trio, któremu zawdzięczamy słynne "Mury". W stanie wojennym bezpieka wywalała mnie z kolejnych mieszkań i przez jakiś czas korzystałem z gościny państwa Hani i Janusza Kijowskich. Tam przez parę miesięcy mieliśmy dość częste kontakty. On wtedy nagrywał jedną ze swoich płyt, która przez długi czas funkcjonowała w drugim obiegu.

- W nieoficjalnej dystrybucji funkcjonowały jego dwie płyty: "Pamiątki" i "Raport z oblężonego miasta", na których nagrał piosenki do tekstów m.in. Zbigniewa Herberta. Czym były te utwory dla opozycji wolnościowej w PRL?

-Przemek był świetnym interpretatorem tekstów Herberta. Zresztą wszystkie piosenki, które tworzył, były po prostu dobre i dla nas niezwykle ważne. Ludzie, słuchając ich, mieli ciarki na plecach i o to chodziło. Przemek interesował się tym, co się działo w kraju, i poprzez swoje piosenki starał się o tym mówić. A to, jak o tym mówił, dało nam wiele wiary i nadziei, że możemy z komuną zwyciężyć. Tego potrzebowaliśmy. I w stanie wojennym, i w późniejszych latach dekady Jaruzelskiego.

- Jak dowiedział się pan o jego śmierci?

- Siedziałem w nocy nad scenariuszem swojego najbliższego koncertu. Poza piosenkami, które sobie wymyśliłem, że będę śpiewał, chciałem opowiadać o swoim życiu. Kiedyś stworzyliśmy z przyjaciółmi Majką Górzecką, Jankiem Steńkiem Radio Solidarność 2. Hymnem tego radia były "Mury" oczywiście. Chciałem to wszystko jakoś opracować i nagle w Internecie pojawiła się informacja o śmierci Przemka. Straszne. Nie mogę się do tej pory pozbierać.

- Kiedy ostatni raz się pan z nim widział?

- Było to na gruncie zawodowym. W drugą rocznicę tragedii smoleńskiej graliśmy razem koncert w Warszawie. Trudno pogodzić się z tym, że odchodzi kolejny kolega. Na szczęście zostaną jego piosenki. Jestem pewien, że jeszcze długo będą funkcjonować w świadomości naszego narodu, bo tworzyły ją w najtrudniejszych momentach komunizmu.

Tadeusz Sikora

Muzyk. Bard Solidarności