"Super Express": - Platforma Obywatelska proponuje, żeby działkowcy otrzymali za darmo, w ramach uwłaszczenia działki, które użytkują na obecnych zasadach. Dobry pomysł?
Przemysław Wipler: - Każdy pomysł, który doprowadzi do tego, że działki będą miały prawdziwych właścicieli, jest bardzo dobry. A najlepszymi właścicielami będą ludzie, którzy teraz te działki użytkują, ale nie mają do nich prawa własności. Jest jednak pewien problem.
- Jaki?
- Polska konstytucja mówi, że każde uwłaszczenie musi być za odszkodowaniem. Jeżeli nadamy własność ludziom, to jakieś inne podmioty czy osoby prawne mogą wystąpić o odszkodowania niemałej wartości.
- Kto najprawdopodobniej wystąpi z tymi roszczeniami?
- Zapewne samorządy. Jeżeli działki są na terenach państwowych, to państwo samo siebie nie pozwie. Tereny samorządowe będą trudniejszą sprawą, gdyż trzeba się będzie z nimi dogadać. I to może być trudny orzech do zgryzienia dla państwa. Polski Związek Działkowców właścicielem nie jest, on tylko zarządza, więc on z roszczeniami nie wystąpi.
- Czyli pomysł może nie przejść, bo samorządy go zablokują?
- Niekoniecznie. Przeprowadzenie tego bez ich zgody będzie kłopotliwe i długotrwałe. Czy samorządy odważą się jednak wystąpić przeciwko poważnej pod względem politycznym grupie, jaką są działkowcy? Nie sądzę, gdyż to się po prostu nie opłaci.
- W niektórych samorządach władzę trzymają partie czy ugrupowania, które akurat w grupie działkowców nie mają dużego elektoratu...
- Ale ten elektorat można do siebie bardziej zrazić, a oni mają rodziny, znajomych, krewnych. I ci politycy będą pamiętali, że oni mogą się zmobilizować. Sposób spędzania wolnej soboty i niedzieli na działce sprzyja roznoszeniu się wiadomości jak światłowodem. Żadna ekipa, która próbowała naruszyć interes działkowców, nie dała sobie z tym rady.
- Tu pojawia się sprawa wszechwładnego szefa Polskiego Związku Działkowców, Eugeniusza Kondrackiego.
- No tak... Ja nie mam nic przeciwko temu, gdy ludzie, będąc już właścicielami, zdecydują się z własnej woli przystąpić do Polskiego Związku Działkowców czy innej organizacji. Jeżeli ktoś się wyspecjalizował, zbudował sobie autorytet? Nie może być jednak tak, że ktoś ma monopol i członkostwo w PZD jest przymusowe.
- Na łamach "Super Expressu" rozmawialiśmy kiedyś z Leszkiem Millerem i on stwierdził, że niezależnie od zarzutów wobec PZD i Kondrackiego jest to jedyna struktura, która była w stanie się przeciwstawić lobby finansowemu i deweloperom...
- To prawda. Dlatego bardzo ważne jest to, żeby zachować właściwą kolejność działań. Dlatego najpierw trzeba uwłaszczyć działkowców, zrobić ich właścicielami, bez żadnych form pośrednich. I dopiero po tym robić kolejne ruchy. W obywatelskim projekcie zmian w ustawie chodzi właśnie o nadanie działkowcom własności.
- Działkowcy obawiają się, że na ich działkach pojawią się buldożery. A chory, ale duży Polski Związek Działkowców dotychczas ich przed tym chronił.
- I te ich obawy są uzasadnione, bo chodzi oczywiście o działki często w centrach miast, warte mnóstwo pieniędzy. Tyle że chodzi nie o oddanie tych terenów jakimś organizacjom, gminom czy innym ciałom, ale bezpośrednio ludziom. I jeżeli gdziekolwiek pojawi się buldożer, to tylko dlatego, że działkowcy wybrali dobrą, rynkową cenę za ich działki, a nie dlatego, że ktoś chciał ich stamtąd wykurzyć.
Przemysław Wipler
Poseł niezrzeszony