Przemysław Tejkowski: Na Woronicza zaczął się polityczny handel

2010-08-31 15:05

Platformie bardzo się spieszy, żeby odebrać te "nieobiektywne pisowskie Wiadomości" - ocenia Przemysław Tejkowski, zawieszony członek Zarządu TVP SA.

"Super Express": - Jak pan ocenia wydarzenia, które w miniony piątek rozegrały się w TVP?

Przemysław Tejkowski: - Poza tym, że były niemiłe, to w moim mniemaniu były bezprawne. Przewodniczący rady nadzorczej Bogusław Szwedo dysponował opinią prawną, która twierdziła, że jej posiedzenie zostało zwołane nieprawidłowo.

- Bo?

- Zwołano je o jeden dzień za wcześnie.

- Co dalej?

- Po ośmiu godzinach prawnych utarczek przewodniczący Szwedo zamknął posiedzenie. Ale część rady nadzorczej ponownie je otworzyła i podjęła decyzje o dymisjach i zawieszeniach. Nie była to cała rada nadzorcza, tylko nieformalna grupa. Prawo ponownego otwarcia posiedzenia miał tylko ten, kto je zamknął.

- No dobrze, a gdyby zrobili to samo 24 godziny później?

- Czułbym absmak i niesprawiedliwość dziejową, ponieważ merytoryczne zarzuty pod naszym adresem były bzdurnie naciągane. Dalekie od meritum.

- Co nim jest?

- To, że spółka stanęła finansowo na nogach. Odwoływanie członków zarządu - znów płacenie wysokich odpraw - jest działaniem na niekorzyść spółki.

- Który z zarzutów najbardziej pana zabolał?

- Miały wagę tak śmieszną, że w ogóle mnie nie zabolały.

- Może śmieszne, na pewno skuteczne.

- Pewnie skuteczne, na pewno nieprawdziwe.

- Opóźniał pan restrukturyzację spółki?

- Nie dokonałem niczego, co odpowiadałoby temu zarzutowi. Inna rzecz, że nie wszystkie posunięcia Mariana Kubalicy, pełnomocnika ds. restrukturyzacji TVP, podobały mi się. Broniłem więc regionalnych oddziałów telewizji - broniłem miejsc pracy. Dlaczego? Uważałem, że skoro zaczynamy mieć więcej pieniędzy, to trzeba zrewidować nasz pogląd na restrukturyzację. I jeżeli jest szansa zachować pewne miejsca pracy - pewne grupy zawodowe w telewizji - to chciałem renegocjować te kwestie z kolegami. Ale jak się chce uderzyć psa, to się kij znajdzie - stąd te śmieszne i kłamliwe zarzuty.

- Co powodowało częścią rady nadzorczej?

- Krótka odpowiedź: to jest sprawa polityczna. Nie mam sobie nic do zarzucenia. Zarządzałem uczciwie.

- Ponoć ten nowy ruch w TVP ma odpolitycznić spółkę.

- Panie redaktorze, czy to nie jest co najmniej dziwne, że odpolitycznia ją p.o. prezesa, który był oficerem politycznym ludowego Wojska Polskiego? Notabene bardzo go lubię.

- Bardziej mnie interesuje taka kwestia: dlaczego teraz? Niedługo przecież mijała wasza kadencja.

- Nie umiem wejść w ich mózgi, przedstawić ich toku rozumowania. Ja widziałem tylko wielki pośpiech. Już kilka chwil po zawieszeniu mnie miałem odebraną przespustkę na teren telewizji. Zakulisowo mówiło się, że Platformie bardzo się spieszy, żeby odebrać te "nieobiektywne pisowskie Wiadomości". Na tym Platformie zależało najbardziej - żeby "odpolitycznić" Jedynkę. Koledzy, którzy zawładnęli spółką, będą robić wszystko, żeby zostać tu jak najdłużej - lubią to miejsce i byli w nim od zawsze. Na pewno też trwa jakiś handel - przecież przewodniczącym rady nadzorczej został człowiek ministra skarbu.

- Skoro pana zdaniem wszystko odbyło się bezprawnie i skoro nie ma pan sobie nic do zarzucenia - powinien pan starać się dalej pełnić swoją funkcję. Czym się pan teraz zajmuje?

- Spakowałem gabinecik, spakowałem mieszkanie i będę odpoczywać na pięknym Podkarpaciu.

- Wróci pan na swoje stanowisko?

- Nie będę o to zabiegał. Uważam ten rozdział mojego życia za zamknięty.

- Poddaje się pan?

- Nie ma sensu zawracać Wisły kijem. Przecież wiadomo, jak będzie - wiadomo, jakie są sądy w tym kraju. Sąd wpisze "rebeliantów" do KRS. Natomiast, jeżeli prezes Romuald Orzeł czy przewodniczący Bogusław Szwedo zdecydują się zaskarżyć tę decyzję, to będę z nimi w jednej drużynie.

Przemysław Tejkowski

Zawieszony 27 sierpnia 2010 r. członek Zarządu TVP SA, absolwent Wydziału Aktorskiego Państwowej Wyższej Szkoły Teatralnej w Krakowie