Przemysław Radwan-Roehrenschef: Kaczyński ma wizję, a Tusk gra zespołowo

2011-06-10 14:44

Najważniejsza jest wizja, ale dzisiaj niestety naszych przywódców politycznych najbardziej gubi zbytnie uzależnienie od sondaży.

"Super Express": - Po czym rozpoznać dobrego lidera politycznego?

Przemysław Radwan-Roehrenschef: - Przede wszystkim musi mieć wizję. Niestety, to, co dziś najbardziej gubi naszych przywódców politycznych, to nadzależność od sondaży. Tymczasem ja głosując na nich, liczę na to, że mają jakąś wizję rozwoju kraju i oczekuję od nich jej realizacji. A nie tego, że po wyborach o niej zapomną i będą pytać, co robić, patrząc na "słupki". Posiadanie wizji świadczy o odwadze, patrzenie na "słupki" sondażowe o lękliwości.

- A może po prostu politycy kierując się wartościami demokratycznymi biorą pod uwagę głos ludu?

- Głos ludu trzeba brać pod uwagę, formułując wizję i realizując ją rzecz jasna. Ale nie można ciągle pytać, bo wtedy przygniata nas rozmowa o codzienności, a nie przyszłości. Dlatego trochę przerażająca jest taka wizja przywódcy wpatrzonego w sondaże.

Przeczytaj koniecznie: Szczypińska ma INTUICJĘ: Jarosław Kaczyński będzie PREMIEREM, i to szybko

- Co pan rozumie przez posiadanie wizji?

- Poetycko rzecz ujmując, jest to zdolność zobaczenia tego, czego inni jeszcze nie widzą, i jednoczenie ludzi wokół pewnej idei. To również odwaga wychylenia się i powiedzenia czegoś, co może nie jest popularne w danej chwili, ale w dłuższej perspektywie się sprawdza i będzie dla ludzi lepsze. Podam przykład z ostatnich lat. Gdy Europa, a w tym Polska, paraliżowane były strachem przed pandemią świńskiej grypy, minister zdrowia Ewa Kopacz podjęła - słuszną, jak się okazało - decyzję o niekupowaniu szczepionek. Umiała spojrzeć trochę dalej, poza horyzont bieżącej paniki.

- Czy lidera powinniśmy też oceniać pod kątem cech zewnętrznych, jak wygląd bądź umiejętność komunikowania się z ludźmi?

- Oczywiście, ale zachowując równowagę. Drugim bardzo ważnym wyznacznikiem dobrego przywództwa jest skupianie ludzi. Lider musi umieć grać zespołowo i mieć drużynę. Kontakt z wyborcami też jest istotny. Zwłaszcza dziś, po zmianach w ordynacji wyborczej, gdy ograniczono możliwości kontaktowania się z wyborcami za pośrednictwem mediów - płatnych spotów i reklam telewizyjnych. Najbliższa kampania będzie mijać pod znakiem budowania relacji z wyborcami metodą oddolną - na wiecach, w Internecie itp. Co do wyglądu, ważna jest spójność i autentyczność oraz kwestia dostosowania do okoliczności.

- A gafy dyskwalifikują polityka jako lidera?

- Gafy to naturalna rzecz - przytrafiają się. Pamiętajmy, że żyjemy w medialnej rzeczywistości i wszystkie gafy do nas docierają. Łatwiej też żyć nam gafami niż rzeczami merytorycznymi, o których niewiele wiemy, np. debatą emerytalną. Oczywiście trzeba uważać, by nie przesadzić z ich nadmiarem.

- Biorąc to wszystko pod uwagę, kto jest lepszym liderem - Jarosław Kaczyński czy Donald Tusk?

- Obaj są zupełnie różni. Na pewno Kaczyńskiemu nie da się odmówić posiadania od wielu lat silnej wizji tego, jakie państwo chce budować. Ale już zupełnie inaczej gra, gdy chodzi o budowanie zaplecza i zespołu. PiS to partia wodzowska, wyraźnie skoncentrowana na postaci prezesa.

- Platforma też ma od lat jednego silnego przywódcę, który bez skrupułów pozbywał się potencjalnych rywali - Olechowskiego, Płażyńskiego, Rokity, Gilowskiej...

- To prawda, że PO jest partią wodzowską. Ale na poziomie rządu Tusk dopuszcza dużo gry zespołowej. Kaczyński jako szef rządu trzymał wszystkie stery we własnych rekach. Natomiast w rządzie PO-PSL widać grę zespołową. Choćby działania trzech pań minister - Kudryckiej, Hall, Kopacz. Kobiety jak już wchodzą do rządu, to z reguły otrzymują mniej atrakcyjne i trudniejsze resorty. A w tym przypadku udało im się przeprowadzić kilka istotnych reform. To wskazuje, że członkowie rządu mogą "grać" i mają wpływ na grę. Przewaga Tuska nad Kaczyńskim polega na tym, że szanuje zespołowość w ekipie rządzącej.

- Wizje obu liderów przekładają się na ich sposób bycia i docierania do wyborców?

- Jak najbardziej. Tusk jako szef partii modernizatorskiej jest bardziej otwarty i posługuje się zupełnie innym językiem niż Kaczyński, który musi dostosować styl do elektoratu bardziej tradycyjnego. Język i myślenie premiera opierają się na patrzeniu wprzód, a Kaczyńskiego są zakorzenione w przeszłości, czego wyrazem jest np. jego polityka historyczna.

- Czy silna wodzowskość jest dziś Polsce potrzebna?

- Nie sądzę. Musimy nauczyć się budować partie bardziej kolegialne i sieciowe, oparte na współpracy. Ich brak powoduje, że obecnie mamy tak niskie wskaźniki kapitału społecznego. Obaj liderzy - Kaczyński i Tusk (jako lider partyjny, a nie rządu) - grają w pojedynkę, na siebie. Pamiętajmy też, że oni nie są wieczni i już dziś powinni mieć wokół siebie w partii grupę ludzi, z których mogliby namaścić kogoś na potencjalnego następcę. Dziś mamy wielki znak zapytania co do tego, kto w tych partiach dalej przejmie stery.

Przemysław Radwan-Roehrenschef

Dyrektor Stowarzyszenia Szkoła Liderów