Na razie wszystko wskazuje, że planowana na początek przyszłego roku podwyżka rent i emerytur będzie symboliczna. Zgodnie z prognozami wynieść ma zaledwie 0,52 proc., czyli niewiele ponad 4 zł na rękę dla najuboższych seniorów. To efekt braku wzrostu cen, od którego w głównej mierze uzależnione są podwyżki dla najstarszych Polaków. Kierowany przez Władysława Kosiniaka-Kamysza (34 l.) resort zdaje sobie sprawę, że to zdecydowanie za mało i rozważa różne scenariusze wsparcia emerytów. Jak informuje "Dziennik Gazeta Prawna", wśród nich znalazł się pomysł przyznania seniorom jednorazowego dodatku. W zależności od możliwości budżetu ma on wynieść od 200 do 250 zł. Będą mogli na niego liczyć wszyscy, poza emerytami otrzymującymi najwyższe świadczenia. Jeśli rząd się pośpieszy, mogłyby one zostać wypłacone jeszcze przed końcem roku. A czas gra tu kluczową rolę, bowiem do końca kadencji zostały zaledwie trzy posiedzenia Sejmu.
Zobacz: POTWARZ dla Kopacz! Duda najpierw zaprosił Szydło
- To wystarczająco dużo czasu. Bez wątpienia zdążymy pomóc seniorom - wyjaśnia nam jeden z urzędników resortu pracy. Emeryci czekają na dodatkowe pieniądze. - Taka kwota byłaby dobra, gdyby była wypłacana co miesiąc. Pieniądze przydałyby się na lekarstwa. Emeryci i renciści też muszą za coś żyć, ale ci z Sejmu o tym nie wiedzą. Szkoda, że dla rządu jesteśmy tylko problemem - mówi Urszula Jaraczak (60 l.), emerytka z Leszna.