Mariusz Orion Jedrysek 3

i

Autor: Andrzej Bęben

Kontrowersje

Przekop Mierzei Wiślanej mógłby nie zaistnieć, a kopalnie nie mogłby fedrować. Polityk wyjawia

2022-10-04 16:10

Gdyby nie moja interwencja, to raczej dziś nie byłoby przekopu Mierzei Wiślanej. Zmianami w Prawie geologicznym i górniczym – co jest ważne teraz, w czasie kryzysu energetycznego – uratowaliśmy polskie kopalnie węgla kamiennego. Poprzednicy zapomnieli, że do wydobywania surowców, w tym i węgla, konieczne są koncesje – uważa prof. Mariusz Orion Jędrysek (60 l.), b. wiceminister środowiska i główny geolog kraju (GGK) w latach 2015-2019.

„Super Express”: – Niektórzy pana współpracownicy z czasów, gdy był po raz drugi Głównym Geologiem Kraju (GGK), rzucają, że był pan jednym z utrudniających realizację projektu budowy przekopu Mierzei Wiślanej?

Mariusz Orion Jędrysek: – Zaprzeczam. Przekop miał być wykonany w oparciu o tzw. specustawę, do której bardzo mocno przyłożył się mój zespół i nie ci, którzy się tym czasem chwalą. Była u nas ówczesna podsekretarz stanu pani Anna Moskwa i jej pracownicy nowego Ministerstwa Gospodarki Morskiej i Żeglugi Śródlądowej (MGM)… Jej zespół starał się, ale uważam, że bez naszej pomocy merytorycznej sukcesu nie byłoby. Przeszkodą było też niefrasobliwe głoszenie, że będzie wydobywany orgomnej wartości bursztyn, przy okazji wykonywania przekopu. Niestety, te osoby chyba nie zdawały sobie sprawy, że musiałoby się to odbywać w oparciu o najpierw o projekt robót geologicznych na poszukiwanie, a następnie zatwierdzenie dokumentacji geologicznej, wszelkie konsultacje, oceny środowiskowe a finalnie o koncesje.

– Kto byłbym wówczas decydentem?

– Te decyzje zanim, by weszła w życie specustawa, musiałby być wydane przez marszałka województwa pomorskiego, reprezentanta PO, która jak pamiętam było skrajnie przeciwne budowie przekopu. Gdyby jednak rozpoczęto budowę, to może stałoby się to za 10 lat. Nasze zapisy w specustawie przeniosły kompetencje marszałka, w obrębie tej inwestycji, na poziom GGK. Swoją decyzją przejąłem sprawy dotyczące przekopu od marszałka, bo dotyczyło to również elementów morskich, które są wyłącznie w kompetencji ministra środowiska (tu GGK). Następnie, dokładając wszelkich możliwych starań, wykonaliśmy analizę, z której wynikało, że ilość bursztynu tam jest znikoma – ułamek procenta wartości inwestycji. Zatem złoża nie było i można było rozpocząć budowę.

Przekop Mierzei odsłonił okrutną prawdę. Bursztynu nie ma. I nie będzie. Komentarz Adama Federa [WIDEO].

– Podobno Panu jako GGK jednak bardziej zależało na oszacowaniu złóż bursztynu i wpisaniu na listę własności górniczej?

– Nieprawda. Przecież nasze eksperckie oceny wykazały, że złoża bursztynu w przestrzeni Przekopu nie ma. Wpisanie bursztynu na listę własności górniczej to nic innego jak uznanie go za kopalinę należącą do Skarbu Państwa – oznaczało to zmianę Prawa geologicznego i górniczego (Pgg). Na tę listę miał on wejść od początku, jak zostałem posłem w 2011 r.. Nie wiem w jaki sposób miałoby to utrudniać budowę przekopu? Raczej mogło ułatwić – wpisanie bursztynu na listę własności górniczej dawałoby rządowi pełną decyzyjność bez wiążącego głosu marszałka. Wnioskuję, że ci co byli przeciwni własności górniczej bursztynu w pewnym sensie mogli raczej nieświadomie sabotować inwestycję. Zresztą, w procesie legislacyjnym już wiadomo było, że miało to jednak wejść w życie później. Były protesty głównie z Ministerstwa Rozwoju i „bursztynników” i na etapie jeszcze rządowym zrezygnowałem z zapisu w ogóle, bo opóźniało to inne zmiany w Pgg. Dla jasności: na ok.10 ton „dumy narodowej” w rocznym obrocie, wtedy było niemal zero legalnego wydobycia. Bursztynu nie udało się przejąć dla Państwa, ale w Pgg w 2018 r. udało się wprowadzić, jako własność górniczą, pierwiastki śladowe i gazy szlachetne. Obie grupy surowców mają dziś krytyczne znaczenie naukowo-technologiczne w tym dla OZE, wojska itd.

– To z tego wynika, że pan ratował projekt, a nie hamował jego realizację. Dlaczego więc w 2019 r. przestał pan być GGK?

– Oczywiście, że zdecydowanie mocno wspierałem, nawet czasem wbrew tym, co myśleli, że wspierają. O resztę proszę pytać premiera.

– Premiera mógłbym spytać, nie wiem, czy by odpowiedział na pytanie bez dyplomatycznych uników. Doszły do mnie słuchy, to ważne w kontekście kryzysu węglowego, że nie tylko projekt przekopu pan, będąc GGK, uratował, ale i kopalnie węgla kamiennego, bo kończyły im się koncesje na wydobycie...

– Wszystkie koncesje na wydobywanie węgla kamiennego i brunatnego wygasały pomiędzy 2018 a 2020 r. To było wiadomo od ok. 30 lat, a kiedy zostałem GGK w roku 2015 okazało, że kopalnie, z nielicznymi wyjątkami, nawet nie próbowały przygotowywać się do złożenia bardzo trudnych wniosków na przedłużenie koncesji. Ratunek zrealizowaliśmy projektem zmiany Pgg dotyczącym przedłużenia koncesji na wydobywanie węgla brunatnego (maks. 6 lat), kamiennego i przy okazji siarki (bez limitu czasu) w oparciu o uproszczony system, ale bez rozszerzenia zakresu tej koncesji. W 2018-19 udało mi się część koncesji przedłużyć, a reszta, zgodnie schematem wypracowanym przez mój zespół, została z automatu dokończona w 2020.

– Dlaczego z wielu projektów prywatnych inwestorów, chcących budować kopalnie węgla kamiennego, nic nie wyszło. Australijska spółka Prairie Mining, chciała stawiać kopalnie na Lubelszczyźnie i Górnym Śląsku, nawet pozwała Polskę na 4,2 mld zł tytułem odszkodowań, bo panstwo nie pozwoliło im budować...

– Muszę tu milczeć, bo obecnie trwa arbitraż z potężnymi roszczeniami, tym bardziej, że z tytułu obowiązku organu, a więc chcąc czy nie chcąc, podpisałem w 2016 r. zawiadomienie do prokuratury. Nie mogę się na ten temat wypowiadać. Sprawa jest w toku.

– Jerzy Markowski, b. wiceminister górnictwa w rządzie SLD-PSL uważa, że skoro rządy zamykają kopalnie węgla kamiennego, to powinny pozwolić je otwierać prywatnym inwestorom.

– Zawsze byłem przeciwny zamykaniu kopalń. Surowce to podstawa bezpieczeństwa państwa i szansa na bogactwo Polaków. Prywatny inwestor TAK – pod warunkiem pozytywnej weryfikacji wiarygodności i realizacji zapisów koncesji na poszukiwania, a potem na wydobycie – temu miała zaradzić realizacja Polityki Surowcowej Państwa z 2019 r. W sytuacji zaostrzanej polityki unijnej – emisje, środowisko, bierności rządu PO-PSL i spółek w kierunku przygotowań do przedłużania koncesji, politycznego oporu wielu samorządów, ekoprotestów, blokowania przez niektóre spółki kluczowych złóż bez szans na wydobycie – doprowadziłoby do zapaści może nawet w 2018 r. Jak by wyglądała pandemia, presja migracyjna, wojna i kryzys surowcowo-energetyczny w tej sytuacji? Rząd zaradza importem ok. 8 mln ton węgla – ale my zużywamy ok. 10 razy tyle z tym, że węgiel brunatny elektrownie zużywają obok miejsc wydobycia – brak sensu i infrastruktury. Może to wyglądać jak precyzyjnie realizowany „klimatyczny” plan...

– A co z gazem z łupków. Co, w kontekście obecnej sytuacji kryzysowej, słychać o polskim gazie łupkowym? Pan był inicjatorem jego poszukiwań.

– Tak, prowadziłem badania, potem znalazłem pierwszych inwestorów w 2006 r i udzieliłem w w 2007 r. 11 koncesji, w ciszy. Moje szacunki, nawet z lat 90. oscylowały wokół 1,9 bln m sześc., czyli sto lat pokrycia zapotrzebowania. Chciałem rozwijać rodzime technologie. Nasz rząd zakończył misję rok później, a koalicja PO-PSL zatraciła się w PR zrażając przy okazji inwestorów. Poczynając od 2015/16 r, chciałem, aby zajęła się sprawą m.in. Polska Agencja Geologiczna wydzielona bezkosztowo z Państwowego Instytutu Geologicznego, ale tuż przed sukcesem legislacyjnym odszedłem z rządu. Zainteresowanych szczegółami odsyłam do mojej strony internetowej.

– Premier pana odwołał. Tak to obserwatorzy sceny politycznej widzieli. Wróćmy do gazu… Sporą część gazu konwencjonalnego mamy z krajowego wydobycia. Czy można podnieść udział krajowego gazu w bilansie do 25, a może nawet 30 procent?

– Procesy inwestycyjne w działalności geologiczno-górniczej są bardziej liczone w dekadach niż pojedynczych latach. Kilkuprocentowy wzrost wydobycia gazu jest możliwy, ale nie może kłócić się z zapisami Pgg dotyczącymi racjonalnej gospodarki złożem.

Sonda
Czy Polska powinna odejść od węgla?