Karol Karski wspominał z dziennikarzami "Super Expressu" Piotrem Lekszyckim i Kamilem Szewczykiem tragiczny dzień - 10 kwietnia 2010 roku. - Zadzwoniła do mnie żona... Akurat prowadziła zajęcia na Uniwersytecie Warszawskim. Nie była w stanie nawet nic powiedzieć (...) Powiedziała tylko: "włącz telewizor i zobacz, co się stało" - relacjonował przejęty europoseł PiS.
ZOBACZ CAŁE NAGRANIE "POLITYKÓW OD KUCHNI" Z KAROLEM KARSKIM
- Nie było wtedy wiadomo, czy zginął prezydent Lech Kaczyński wyłącznie, czy również Jarosław Kaczyński (...) Jeszcze poprzedniego obaj mieli lecieć. Zadzwoniłem do Mariusza Błaszczaka. Powiedział, że Jarosław żyje, że nie poleciał -wspominał Karol Karski.