Przedterminowe wybory parlamentarne już raz wyszły Jarosławowi Kaczyńskiemu bokiem. Przypomnijmy, że doszło do nich w 2007 roku i wtedy PiS poniósł sromotną klęskę. Jej efektem było to, że na osiem lat władzę przejęła koalicja PO-PSL. Politycy partii rządzącej pamiętają o sytuacji sprzed 14 lat i bardzo ostrożnie podchodzą do ewentualnego skrócenia kadencji Sejmu. Z drugiej strony Jarosław Kaczyński chyba ma już dość ciągłych przepychanek z Jarosławem Gowinem i ze Zbigniewem Ziobrą. - Ziobro i Gowin pojawili się w czwartek na Nowogrodzkiej. Mogli usłyszeć po raz ostatni od prezesa, że albo się uspokoją i zaczną być lojalni albo idziemy na wybory. Prezes ma już naprawdę dość wojny. I chce to radykalnie przeciąć. Oczywiście na listach PiS mogliby się znaleźć ci ludzie Ziobry i Gowina, którzy zadeklarują nam pełną lojalność - mówił nam nieoficjalnie jeden z polityków z otoczenia Kaczyńskiego. Na przedterminowe wybory jednak większych szans raczej nie widzi Marek Sawicki. Jego słowa mogą być końcem złudzeń dla wielu polityków opozycji.
ZOBACZ TAKŻE: Godzina policyjna dla niezaszczepionych! Szokująca propozycja doradcy Morawieckiego. Koronawirus w Polsce
- Trzeba sobie jasno powiedzieć. Prawo i Sprawiedliwość ma zdecydowaną większość, ponad 240 głosów w Sejmie i będą tym dysponować do 2023 roku. Wielokrotnie o tym mówiłem. Dzisiaj obszary oddziaływania, zysków, wpływów, bogacenia się przez określone elementy polskiej Zjednoczonej Prawicy są takie, że żadne rozmowy z opozycją nie sprawią, że oni dostaną więcej. Więc oni doskonale wiedzą, że nikt nie da więcej, niż dał Jarosław Kaczyński - wylał kubeł zimnej wody na marzących o przedterminowych wyborach były minister rolnictwa.