W Nowym Jorku odbyło się nadzwyczajne posiedzenie Rady Bezpieczeństwa ONZ poświęcone naruszeniom przestrzeni powietrznej państw NATO. Przedstawiciel Rosji Dmitrij Polański stanowczo odrzucił zarzuty Polski i Estonii, twierdząc, że „nie ma żadnych dowodów” na udział Moskwy w ostatnich incydentach. Jednocześnie rosyjska propaganda skierowała ostrze krytyki w stronę Radosława Sikorskiego, którego przemówienie na forum ONZ wywołało falę komentarzy w Moskwie.
Rosja: „Nie nasze drony w Polsce”
Polański odniósł się do wydarzeń z 9–10 września, gdy bezzałogowe maszyny naruszyły polską przestrzeń powietrzną, a w miejscowości Wyryki doszło do zniszczenia domu.
– Musieliśmy słuchać bezpodstawnych oskarżeń na temat rzekomych rosyjskich dronów. Do dziś nie ma dowodów, że były nasze – powiedział rosyjski dyplomata.
Dodał, że uszkodzenia w Wyrykach mogły być skutkiem rakiety wystrzelonej z polskiego myśliwca, choć tej wersji nie potwierdziły polskie władze.
Polska: badania trwają, odpowiedzialność spoczywa na Rosji
Minister Tomasz Siemoniak podkreśla, że analiza części wraków nadal trwa, a śledztwo prowadzą polskie służby i eksperci. Z kolei premier Donald Tusk i szef MON Władysław Kosiniak-Kamysz stwierdzili jednoznacznie, że za prowokacje z dronami odpowiada Rosja.
Kreml uderza w Sikorskiego
Na forum ONZ wystąpił także szef polskiej dyplomacji Radosław Sikorski, który skierował bezpośrednie ostrzeżenie do Moskwy.
– Jeśli kolejny pocisk lub samolot wleci w naszą przestrzeń powietrzną bez pozwolenia, zostanie zestrzelony. A jeśli wrak spadnie na terytorium NATO, proszę, nie przychodźcie się skarżyć. Zostaliście ostrzeżeni – mówił w Nowym Jorku.
Wystąpienie Radosława Sikorskiego w ONZ odbiło się szerokim echem w rosyjskiej prasie. „Komsomolskaja Prawda”, jeden z najbardziej znanych tytułów propagandowych Kremla, nazwała słowa szefa polskiej dyplomacji „histerią”.
„Nie jest jasne, skąd ta histeria polskiego ministra” – napisała gazeta, przekonując rosyjskich czytelników, że „Rosja nie naruszała i nie narusza przestrzeni powietrznej żadnego kraju”. W artykule odrzucono także zarzuty Estonii dotyczące wtargnięcia rosyjskich myśliwców, twierdząc, że były to „rutynowe loty nad neutralnymi wodami Bałtyku”.
Tak wyglądały rozmowy Nawrockiego z liderami krajów bałtyckich. Zdjęcia mówią wszystko
Takie komentarze pokazują, że Moskwa stara się umniejszać wagę ostrzeżeń Sikorskiego i przerzuca winę na Zachód. W rosyjskiej narracji każde stanowcze wystąpienie państw NATO nazywane jest „rusofobią” lub „histerią”, co wpisuje się w dobrze znaną linię propagandową Kremla.
„Ani Warszawa, ani Bruksela nie chcą prawdy”
Dmitrij Polański w ONZ powtórzył linię Kremla, według której Zachód miałby wykorzystywać incydenty do podsycania antyrosyjskich nastrojów.
– Ani Warszawa, ani Bruksela nie chcą prawdy. Potrzebują tylko pretekstu do nowej kampanii rusofobii – mówił rosyjski dyplomata.
Rosja zaprzeczyła również zarzutom Estonii, wskazując, że trzy myśliwce lecące z Karelii do Kaliningradu miały przebywać wyłącznie nad neutralnymi wodami Bałtyku.
Poniżej galeria zdjęć: Prezydenci Polski, Litwy, Łotwy i Estonii dyskutują o zagrożeniu ze strony Rosji
