"Super Express": - Piotr Duda i Paweł Kukiz zarzekają się, że nie planują przyszłości w Sejmie i nie zakładają nowej partii. Wierzyć im?
Dr Bartłomiej Biskup: - Trudno powiedzieć. Pytanie, czy ta inicjatywa ma coś wspólnego z partiami.
- A nie ma?
- Ruchy, które wzięły udział w spotkaniu, nie mają wiele wspólnego z partiami. Po owocach będziemy mogli ocenić, czy Platforma Oburzonych rzeczywiście jest apartyjna. Zjazd był apartyjny.
- Która partia może czuć się zagrożona?
- Ich postulaty generalnie są antyestablishmentowe. Nie chciała ich zrealizować żadna z partii rządzących. Oni są przeciw wszystkim elitom partyjnym, a szczególnie PO i PiS. Te dwie partie mają największe elektoraty, zagarnęły pieniądze z subwencji, dzielą i rządzą. Pieniądze pozwalają im na gigantyczne kampanie.
- Pojawiły się głosy, że Platforma Oburzonych stanie się zapleczem PiS. Zróżnicowanie nie będzie przeszkodą?
- Pamiętajmy, że PiS jest przeciwny jednomandatowym okręgom wyborczym. Ta różnorodność będzie przeszkodą we współpracy z każdą partią polityczną. W sobotę każdy z uczestników ciągnął sukno w swoją stronę. Da się ich więc pogodzić tylko pod sztandarem jakiejś wyższej konieczności, np.: "politycy nie przejmują się obywatelami".
- Paweł Kukiz wytykał, że "oglądamy kino z Kaczorem i Donaldem, jak łapią się za dzioby".
- No właśnie. Wyraził dążenie do walki z partiami w ogóle, a nie tylko z PO. Na spotkaniu różne rzeczy się pojawiały, było dużo ludzi, każdy miał półtorej minuty, trochę się zrobił taki kociokwik.
- Po spotkaniu prezes ZPP Cezary Kaźmierczak mocno skrytykował szefa Solidarności Piotra Dudę.
- Postulaty pracownicze Solidarności są dość radykalne. Wprowadzone w życie mogłyby nie skończyć się dobrze. Częściowo te rozwiązania są populistyczne, ważne dla części ludzi, ale nie uzdrowią gospodarki, nie rozwiążą wszystkich problemów.
- Jednomandatowe okręgi wyborcze rozwiążą? Będzie mniej "partiokracji"?
- W Anglii mimo tego systemu cały czas są te same partie. Nie jest on złotą receptą na demokrację. Daje większy wpływ na to, kto zasiada w Sejmie, i lepszy kontakt posłów z wyborcami, ale wcale nie musi zapewnić, że nagle znajdą się w nim sami obywatele społecznicy. Może byłoby mniej spadochroniarzy na listach, ale ludzie i tak będą głosować na partie.
Dr Bartłomiej Biskup
Politolog, Uniwersytet Warszawski