Marek Król

i

Autor: AKPA, EAST NEWS/ FOTOMONTAŻ

Marek Król: Przebierańcy

2013-03-18 3:00

Żyjemy w czasach, kiedy konformiści ubierają się w dżinsowe kurtki oraz T-shirty z portretem Che Guevary, a nonkonformiści chodzą w garniturach pod krawatem. Takie ostrzeżenie lata temu w "Szoku przyszłości" zawarł Alvin Toffler. W naszym życiu pełno jest przebierańców. Uaktywniają się zwłaszcza w czasie przełomowych wydarzeń. A wybór nowego papieża stał się doskonałą okazją, by postępowi przebierańcy zademonstrowali troskę o przyszłość Kościoła. Medialny festiwal uwielbienia i troski o papieża Franciszka osiągnął takie rozmiary, że przestałem wymawiać "r". Moje lączki same składały się do "kosi, kosi, łapci".

Gwiazda TVP mówiła o Franciszku z taką emfazą, że łzy wzruszenia zalewały mi oczy. A chłop błyszczał na tle Bazyliki św. Piotra we wszystkich wydaniach "Wiadomości". Te fontanny emocji postępowych komentatorów wskazywały, że centrala nie dała wytycznych, jak prezentować ten wybór. Nie trwało to długo, bo już w miniony piątek biuro polityczne, jak nazywany jest poranny program komentatorów Radia Tok FM, wydało stosowny komunikat. Gensek programu Jacek Żakowski oświadczył, że jest rozczarowany wyborem Jorge Maria Bergoglia na papieża. Odetchnąłem z ulgą, bo oświadczenie genseka kończyło męczarnię postępaków zatroskanych o przyszłość Kościoła. W koszarowym stylu wyraziła to fanka Palikota, Ewa Wójciak stwierdzając "no i wybrali ch… na papieża". I tak Bogu ducha winny Franciszek sprawił, że dowiedzieliśmy się o istnieniu Teatru Ósmego Dnia, którego Wójciak jest dyrektorem.

Oczywiście wybór byłego jezuity, konserwatysty, a na dodatek antykomunisty nie mógł zachwycić naszych i światowych postępaków. Oni zaakceptowaliby kogoś w typie księdza Sowy, Bonieckiego czy ojca Wiśniewskiego.

Niestety, konklawe znowu zawiodło, bo nowy papież nie rozwiąże najbardziej bolesnych problemów postępowej ludzkości, a są nimi według postępaków: związki partnerskie, aborcja na życzenie, in vitro i oczywiście celibat, który doskwiera feministkom.

Ja też mogę się przebrać za postępaka. Żądam, by postępu obyczajowego nie ograniczać do związków partnerskich. Czy zwolennicy poligamii i poliandrii nie powinni mieć prawa zalegalizowania swoich związków? Wiem, że wielożeństwo wywoła furię wśród feministek, więc oferuję im związek partnerski z wieloma mężczyznami. To oczywiście prowokacja z mojej strony, bo skrajnie konserwatywne Środa, Bochniarz czy Janion ze Szczuką poliandrii nie zaakceptują. Takie głupie nie są, by uwierzyć w możliwość założenia związku z wieloma mężczyznami. A przecież postęp musi postępować, by był postępem.

Przepraszam za swoje prowokacje postępowe. Prawdziwi postępacy namawiają Kościół do czegoś, co jest niemożliwe, do kompromisu obyczajowego. Do czego taki kompromis prowadzi, pokazały nam dwa lewicowe totalitaryzmy: faszyzm i komunizm. Kompromisu nie można pogodzić z moralnością. W sferze moralności kompromis oznacza podporządkowanie się złu. Pewnie o to chodzi postępowym przebierańcom.