Sprzeciwiają się PiS-owi. W odpowiedzi dostają obraźliwe gesty
W sobotę 23.07 w Lęborku odbyło się spotkanie premiera Mateusza Morawieckiego z samorządowcami. Podczas spotkania omawiano m.in. kwestię pożarów składowisk oraz sprawę planowanej kolejnej edycji Polskiego Ładu. Na swoje nieszczęście pojawił się tam też burmistrz Łeby Andrzej Strzechmiński. Na widok protestujących przeciw władzy PiS puściły mu nerwy i doszło do awantury. To, czym uraczył zebrany tłum, dokładnie zostało uwiecznione na nagraniu.
Burmistrz Łeby próbował dyskutować z protestującymi, jednak nie dał rady. Oskarżali go m.in. za to, że kilka lat temu sprzedał nieruchomość w Łebie szefowi Orlenu, Danielowi Obajtkowi. Odchodząc od nich wykonał obraźliwy gest znany jako “gest Kozakiewicza”. Jedno z ujęć pokazuje też wysunięty środkowy palec, choć sam samorządowiec temu akurat zaprzecza.
— Szedłem na spotkanie z premierem i pod moim adresem z ust tych ludzi leciały chamskie i obraźliwe słowa. Usłyszałem, że jestem złodziejem, że sprzedałem Łebę Obajtkowi. Nie, nie pokazałem środkowego palca, tylko gest Kozakiewicza — mówi Onetowi burmistrz Łeby Andrzej Strzechmiński.
— Zapytałem tych ludzi, czy pozwolą mi państwo swobodnie przejść na spotkanie? Pod moim adresem leciały chamskie słowa. To nie miało nic wspólnego z wiecem w obronie demokracji. To wyglądała jak jakaś bojówka — dopowiada burmistrz.