Protasiewicz jest posłem PO wybranym z okręgu wrocławskiego. Jest przewodniczącym struktur tej partii na Dolnym Śląsku od 2013, gdy zastąpił na tym stanowisku Schetynę.Jego pozycja była wówczas bardzo mocna, ale uległa zmianie po incydencie na lotnisku we Frankfurcie. Według ,,Bilda" Protasiewicz miał wówczas być pijany i awanturować się ze służbami lotniskowymi, wyzywając ich od nazistów. Choć nie postawiono mu ostateczenie żadnych zarzutów, to zrezygnował z ponownego startu do europarlamentu. Został w zeszłym roku posłem, jednak zwycięstwo Schetyny w walce o przewodniczącego PO miało skłonić go do rozmyśleń o swojej przyszłości.
Jak zdradza anonimowo jeden z jego bliskich współpracowników: - Protasiewicz i Petru są już po słowie. Polityczny transfer Jacka, to kwestia czasu. Inny dodaje: - Jacek jest wycofany. Kompletnie go nie widać. Zdaje sobie sprawę, że może nie mieć przyszłości w partii, nic dziwnego, że szuka nowych rozwiązań. Petru co prawda nie potwierdza informacji o negocjacjach, ale już sam Protasiewicz powiedział portalowi: - Na dzień dzisiejszy o moim przejściu do Nowoczesnej nie ma mowy. Owe ,,na dzień dzisiejszy" może dawać do myślenia.
Jeśli Protasiewicz zdecydowałby się na ten transfer, mogłoby to doprowadzić do poważnych zmian na poltycznej scenie w tamtym regionie. Choć Wrocławiem rządzi koalicja Rafała Dutkiewicza i PO, to wielu radnych jest zaufanymi ludźmi Protasiewicza. Można domniemywać, że pozostaną oni mu wierni i pójdą za nim do partii Ryszarda Petru. Wówczas Nowoczesna mogłaby rządzić Wrocławiem (skąd pochodzi Petru) i Dolnym Śląskiem. Innymi słowy- to mógłby być transfer bardzo dużego kalibru!
Petru deklarował, że "ludzie z przeszłością" go nie interesują, ale przecież Protasiewicz wypił tylko "dwie buteleczki wina do mięsa" :)
— Adrian (@bezczelny) luty 10, 2016