Propozycja rządu to krok do tyłu

2009-12-03 3:00

Plany podniesienia składki rentowej dla najbogatszych komentuje prof. Stanisław Gomułka

"Super Express": - Ministerstwo Finansów chce, by najlepiej zarabiający Polacy płacili większą składkę rentową. Czy podoba się panu kolejny pomysł rządu na załatanie dziury budżetowej?

Prof. Stanisław Gomułka: - Przede wszystkim trzeba sobie uświadomić, jak wielka jest ta dziura. Dziś jest większa o 50 mld złotych niż w roku ubiegłym, a przyrost długu publicznego wynosi około 100 mld złotych rocznie. Jeżeli więc chcielibyśmy zatrzymać ten przyrost, należałoby mieć niesłychanie duży pakiet - na 100 mld, a żeby powrócić do stanu sprzed roku, musimy mieć pakiet na około 50 mld. Natomiast obecna propozycja, choć dotkliwa dla 1 proc. podatników, może wygenerować dochody netto wynoszące jedynie około jednego miliarda złotych, a to jest kropla w morzu potrzeb. Zatem proponując to rozwiązanie, rząd wprowadzałby opinię publiczną w błąd sugerowaniem, że znalazł rozwiązanie problemu nadmiernego zadłużenia państwa. Reformę rentową zapoczątkował rząd PiS, który przyjął ustawę obniżającą składkę rentową dla wszystkich podatników i przedsiębiorstw o tyle samo. W zeszłym roku PO wdrożyła tę ustawę. Obecna propozycja rodzi pytanie, czy ten nierówny sposób traktowania podatników jest do obrony z punktu widzenia konstytucji. Nie dziwi mnie jednak, że minister finansów szuka pieniędzy na załatanie dziury i że wybór padł na grupę osób dużo zarabiających.

- Słowa "nie dziwi mnie" oznaczają pana aprobatę dla tej propozycji?

- Gdybym był ministrem finansów, szukałbym pieniędzy wszędzie, gdzie się da. Tylko że jeden miliard złotych by mnie nie urządzał. Rozwiązania szukałbym głównie po stronie wydatków, które w tym roku wciąż rosną, tak jak w ostatnich latach. Jednak do obniżenia wydatków sztywnych są potrzebne nowe ustawy dotyczące np. indeksacji czy uprawnień emerytalnych. Trzeba ruszyć te ustawy, ale dziś rząd szuka rozwiązań, które są mało kosztowne politycznie i nie spotkają się z opozycją prezydenta. Z drugiej strony dają mało pieniędzy i nie rozwiązują problemu. Rząd stosuje strategię - choć to słowo na wyrost - malutkich kroczków.

- Platforma wygrała wybory między innymi dlatego, że obiecywała niepodnoszenie podatków. Tymczasem jeden już wprowadziła - akcyzę od alkoholu, a teraz uderza ponownie. Czy liberałowie z PO nie są w praktyce bliżsi rozwiązaniom socjalistycznym?

- Wolałbym nie używać takich określeń. Zresztą obietnice wyborcze Platformy zostały częściowo spełnione. W ciągu ostatnich dwóch lat obniżone zostały obciążenia podatkowe - renty w zeszłym, a PIT w tym roku - które razem kosztują budżet około 35 mld złotych. To były inicjatywy PiS po części wprowadzone przez PO. Rzeczywiście, aktualna propozycja rządu jest krokiem do tyłu, choć na niewielką skalę w wymiarze ogólnogospodarczym.

- Jednak walka z dziurą budżetową powinna iść w zupełnie innym kierunku niż obecnie...

- To prawda. Nasze obciążenia podatkowe i tak są już dość wysokie w porównaniu z tymi, jakie były w innych krajach na podobnym etapie rozwoju w Europie i na świecie. Powtórzę jeszcze raz, rozwiązania kryzysu należy szukać przede wszystkim po stronie wydatkowej.

Prof. Stanisław Gomułka

Ekonomista, były wiceminister finansów, profesor London School of Economics