- Zabezpieczenia majątkowego dokonano na rozmaitych składnikach majątku: siedmiu nieruchomościach, dwóch samochodach osobowych marki Porsche, ośmiu zegarkach oraz walucie polskiej i amerykańskiej. Na nieruchomościach ustanowiono hipoteki. Pieniądze i zegarki zdeponowano w Narodowym Banku Polskim, samochody oddano na przechowanie. Zabezpieczenia dokonano na poczet roszczeń o naprawienie oraz spodziewanej kary grzywny. Same nieruchomości warte są ponad 12 mln zł, a łączna kwota jest bliska 13 mln zł- informuje nas Włodzimierz Krzywicki, rzecznik Prokuratury Regionalnej w Krakowie. Co na to Dubieniecki? - Zabezpieczenie jest bezpodstawne. Tak jak zarzuty pod moim adresem. Niech prokuratura wysyła akt oskarżenia do sądu. Śmiech będzie się niósł od Wawelu aż po molo w Sopocie - mówi nam Marcin Dubieniecki.
Przypomnijmy, że podobna kwota pojawia się w zarzutach, jakie śledczy postawili Dubienieckiemu. Jest on podejrzany o wyłudzenie 14,5 mln zł z PFRON, kierowanie zorganizowaną grupą przestępczą i pranie brudnych pieniędzy w rajach podatkowych. W sprawie podejrzanych jest też osiem innych osób. Mąż Marty Kaczyńskiej spędził w krakowskim areszcie blisko 14 miesięcy. Wyszedł na wolność 21 października. Swoją decyzję prokuratura uzasadniała faktem, iż materiał dowodowy jest kompletny i nie istnieje obawa matactwa ze strony gdańskiego adwokata. Żeby wyjść z aresztu, Dubieniecki musiał wpłacić 3 mln zł poręczenia majątkowego.
ZOBACZ: Mąż Kaczyńskiej wyszedł z aresztu i poszedł na sushi