Prokuratura wydała w tej sprawie komunikat, który opublikowała na swojej stronie internetowej.
"Zarzuty, jakie prokuratura postawiła podejrzanym, to efekt obszernego śledztwa, wszczętego w 2017 r., po zawiadomieniu złożonym, przez pokrzywdzoną a notowaną na Giełdzie Papierów Wartościowych w Warszawie, spółkę. W tej sprawie zgromadzono bardzo obszerny materiał dowodowy – zebrany w ponad 100 tomach akt. Wśród dowodów znajdują się zeznania najbliższych współpracowników biznesmena Ryszarda K. i adwokata Romana G., dziesiątki tysięcy poddanych ocenie dokumentów spółek oraz zabezpieczonej korespondencji. Również dane z kont bankowych i opinie biegłych, z których ostatnią uzyskano przed miesiącem, a także wyjaśnienia niektórych spośród zatrzymanych w ostatnich dniach podejrzanych.
Zebrane dowody w sposób nie budzący wątpliwości wskazują na przywłaszczenie olbrzymich kwot i próbę ukrycia ich źródła poprzez mechanizmy typowe dla przestępstwa prania brudnych pieniędzy" - podają śledczy.
Tymczasem w sobotę, sąd w Poznaniu nie przychylił się do wniosków prokuratury o areszt dla podejrzanych. Oznacza to, że Roman Giertych i Ryszard Krauze nie trafią do aresztów tymczasowych. W trakcie przesłuchania w prokuraturze, zatrzymani nie przyznali się do winy, a sąd uznał, że nie ma wysokiego prawdopodobieństwa popełnienia przez nich przestępstwa.
"Prokuratura będzie się mogła szczegółowo odnieść się do argumentacji sądu, który odmówił zgody na tymczasowe aresztowanie podejrzanych, gdy otrzyma pisemne uzasadnienie tej decyzji. Ustne uzasadnienie przedstawione przez sędziego było zdawkowe i pozbawione pełnej merytorycznej argumentacji" - skomentowała to prokuratura.