Chodzi o niemałe pieniądze, bo w sumie o 80 tys. zł! "Super Express" już rok temu pisał, że Sikorski, który ma limuzynę i ochroną BOR, odlicza sobie pieniądze na benzynę do prywatnego auta. Marszałka Sejmu wczoraj broniła jego rzecznik.
- Kwota 80 tysięcy złotych jako zwrot kosztów przejazdu samochodem prywatnym to i tak zaledwie 1/3 limitu przysługującego ówczesnemu ministrowi spraw zagranicznych za ten okres - mówiła Małgorzata Ławrowska. Pani rzecznik broniła też swojego szefa, twierdząc, że "zawsze oddzielał działalność poselską od funkcji ministerialnej". I dlatego tak dużo jeździł własnym autem.
Ale dla porównania taki Waldemar Pawlak (55 l.) jako wicepremier i minister nie wziął z kasy Sejmu ani złotówki. Jak rozwiązał dylemat, że raz jest się wicepremierem, a raz posłem? Uznał, że w pierwszej kolejności pełnił funkcję rządową. - Jak się pełni swoją rolę, to nie powinno wychodzić się poza jej obszar - wyjaśnia nam rzeczowo.
Czyli da się inaczej! Dlatego sprawa Sikorskiego budzi aż takie wątpliwości. W marcu zajmowała się nią nawet prokuratura. Ale nic z tego nie wyszło.
- Sikorski w ramach swoich obowiązków poselskich miał prawo do korzystania z przysługującego mu ryczałtu na korzystanie z prywatnego samochodu. Takie są obecnie przepisy - mówi nam Katarzyna Calów-Jaszewska z Prokuratury Okręgowej w Warszawie.
Zobacz też: PiS ŻĄDA wyrzucenia Sikorskiego z Platformy Obywatelskiej! Co zrobi Ewa Kopacz?
ZAPISZ SIĘ: Codziennie wiadomości Super Expressu na e-mail