Dziennikarz dobrze zakratkowany nie bruździ, nie docieka, nie szuka dziury w całym, nie naraża się, nie wywleka na jaw rzeczy dla władzy niewygodnych, tylko bierze i odsiaduje wyrok. Taki dziennikarz odbiera też lekcję, że ręka, mikrofon, kamera albo klawiatura podniesiona na władzę będzie odrąbana.
Taką lekcję odbiera właśnie Krzysztof Skórzyński z TVN24, który miał ujawnić zeznania prokuratorów ze śledztwa w sprawie tak zwanej afery gruntowej. W związku z tym, że zrobił kawał prawdziwej dziennikarskiej roboty prokuratura postawiła mu zarzuty publikacji materiałów ze śledztwa i chce wsadzić go na dwa lata. To dużo łatwiejsze niż szukanie źródła przecieku w samej prokuraturze. A poza tym po takim postawieniu zarzutów dziennikarze będą się trząść ze strachu i już nic nigdy nie wyjawią.
Otóż nie będą się trząść ze strachu. Otóż będą wyjawiać. Efekt pracy prokuratorów jest i będzie tylko taki, że Krzysztof Skórzyński zyska dodatkowy należny mu szacunek, bo jest prawdziwym dziennikarzem służącym społeczeństwu. Szkoda tylko, że prokuratorzy za nasze pieniądze zajmują się takimi gierkami. A co do tego wszystkiego ma redaktor Jacek Żakowski, który chce tak jak prokuratura wsadzania dziennikarzy do więzienia? Wybaczą Państwo, ale nie chce mi się tu pisać o Jacku Żakowskim.