– Po analizie materiałów zgromadzonych na etapie czynności sprawdzających, prokuratura wszczęła dochodzenie w sprawie uchylenia się przez osobę zobowiązaną od wykonania obowiązku alimentacyjnego [Kazimierza Marcinkiewicza] (...) na szkodę Izabeli O-M. – tak nasze informacje potwierdza Łukasz Łapczyński, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Warszawie. Relacjonuje, że postępowanie dowodowe jest w toku.
Jak ustaliliśmy, były premier będzie się tłumaczył śledczym jeszcze w tym miesiącu. W październiku ubiegłego roku usłyszał prawomocny wyrok i od tej pory musi płacić żonie po 4 tys. zł miesięcznie. Jednak Marcinkiewicz od dawna nie zapłacił ani złotówki! - W sumie jest mi winny ponad 100 tys. zł. Ciągle nie rozumiem jak to możliwe, że on nie wykonuje wyroku. Jest ponad prawem? - komentowała nam jego była żona.
Teraz, kiedy za sprawę wzięła się prokuratura, były premier może zacząć się obawiać. Artykuł kodeksu karnego, dotyczący obowiązku alimentacyjnego, jasno precyzuje: „kto naraża osobę uprawnioną na niemożność zaspokojenia podstawowych potrzeb życiowych, podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do lat 2”. - Mam zaświadczenie o niepełnosprawności. Potrzebuję pieniędzy na podstawowe wydatki – dopowiada była żona. Chcieliśmy wczoraj zapytać byłego premiera dlaczego nie płaci alimentów, czy nie boi się kary. Ale nie odbierał od nas telefonu.
Tymczasem była żona Marcinkiewicza odwołała od niedawnego orzeczenia. Przypomnijmy, że sąd zakazał jej zamieszczania informacji o Marcinkiewiczu! Jeśli Isabela Olchowicz-Marcinkiewicz napisze o czymś, co nie jest związane z jego działalnością publiczną, będzie musiała zapłacić 10 tys. zł. – Jak można nie wykonywać wyroku i jeszcze pozywać wierzyciela? – dopytywała w mediach społecznościowych. – Przenigdy nie daj się zastraszyć! – grzmiała była żona premiera.
Kupuj taniej produkty RTV i AGD! Nie przegap atrakcyjnych promocji na MediaMarkt kody rabatowe.