"Super Express": - 1 lipca weszły w życie zmiany w Kodeksie postępowania karnego. Jest pan ich współautorem. Pojawiły się głosy, że prokuratorzy są do tego nieprzygotowani. Często na jednego z nich przypada ponad 200 spraw, a teraz dodatkowe obowiązki...
Prof. Michał Królikowski: - To, co dzieje się wokół reformy, można określić "sumą wszystkich strachów". Mam jednak pytanie: kto powinien tę prokuraturę do tego przygotować?
- Może powinno im się zapewnić większy budżet? Więcej etatów?
- Prokuratorów mamy najwięcej w Europie. Nie w tym problem. Problemem była zbyt duża liczba spraw. Prokuratura miała zaś dwa lata na przygotowanie się do tych zmian. Niestety prokurator generalny skupił swoją aktywność głównie na przeniesieniu wejścia w życie tej reformy. W sprawozdaniu za 2013 rok na stronie drugiej napisał jednak, że prokuratura jest przygotowana.
Zobacz: Leszek Miller: Lustro dla Żakowskiego
- Sednem reformy jest zmiana procesu w pojedynek oskarżyciela i obrońcy?
- Nie tylko. W tym przypadku wszystkie strony wrócą po prostu na swoje miejsce. Sąd ma osądzać materiał przyniesiony przez strony i wydaje wyrok. Prokurator oskarża i prezentuje dowody. Obrona broni. Pozwoli to na znaczne skrócenie rozpatrywania spraw.
- Dlaczego?
- Większość patologii przeciągania spraw wiązała się z wielokrotnym rozpatrywaniem tej samej sprawy. To było związane z przeciążeniem sądu, na którym spoczywały dodatkowo obowiązki obrońcy i oskarżyciela. Teraz nie będzie tylu uchyleń w sądach I instancji. Sprawa będzie rozpatrywana w całości, do ogłoszenia wyroku.
- Nie obawia się pan, że teraz zacznie to kuleć po stronie prokuratury i niczego to nie skróci?
- Nie we wszystkich sprawach naraz prokuratorzy zaczną występować na nowych zasadach. W ostatnich dwóch miesiącach prokuratorzy zamykali na gwałt wiele spraw i wysyłali je do sądu, by zdążyć pracować w starym trybie. Nie można też generalizować, że wszyscy prokuratorzy są nieprzygotowani. Prokuratorzy, jak i sędziowie są różni.
- Pojawił się też zarzut, że reforma jest dla bogatych. Będzie więcej ugód, do sądu coraz rzadziej będą trafiały sprawy tych, których nie stać na wykupienie się...
- Słyszałem ten zarzut, ale go nie rozumiem. Te ugody to dobrowolne poddanie się karze. Ktoś przyznaje się i jest skazany bez rozprawy. Dziś już to obowiązuje w stosunku do występków zagrożonych karą do lat 5. Teraz będzie to rozszerzone na kary powyżej 5 lat pozbawienia wolności. I od tego nie można się wykupić. Preferowanie osób bogatych to mit. Przecież dziś też bogatych stać na lepszych adwokatów. W nowym modelu oskarżonemu, niezależnie od jego statusu materialnego, przysługuje obrońca kredytowany przez państwo.
- Były minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro zarzucił też, że błędem jest w nowych przepisach skrócenie okresu przedłużonego przedawnienia. Co z przedawnieniem np. afer gospodarczych, które niekoniecznie mogły być rozwiązane w latach 90.?
- Była zgoda polityczna, żeby zrezygnować z wiecznego ścigania. Nie ma tu żadnego ukrytego spisku. To jest tak, że w systemowej reformie na 400 zmian zawsze znajdzie się kilka, które można pokazać w negatywnym świetle. I cieszę się, że minister Ziobro znalazł ten jeden przepis. To znaczy, że do innych trudno się przyczepić.
- Jest też sprawa dopuszczania dowodów zdobytych w sposób nielegalny. Zdaniem wielu prawników, jeżeli oskarżony w aferze podsłuchowej stwierdzi, że nagrywał polityków, by postawić ich w stan oskarżenia, to taśmy z nagraniami mogą być odrzucone jako dowód przeciwko tym politykom.
- Nie zgadzam się z tym. Zawsze istnieje ryzyko, że ktoś zinterpretuje jakiś przepis, stawiając go na głowie. W tym przypadku taśmy będą jednak dowodem w sprawie, bo zostały zabezpieczone przez prokuraturę w trybie zatrzymania rzeczy. I nie ma znaczenia, w jakim celu ta osoba nagrywała te taśmy przed sprawą.
- Czyli Lwa Rywina na mocy tych nowych przepisów też można by skazać?
- Gdy prokurator wraz z zawiadomieniem o przestępstwie dostaje te taśmy? Jak najbardziej. Nie mogłyby być brane pod uwagę, gdyby robiły to służby, prokuratura bądź nawet prywatna osoba w trakcie postępowania, by uzyskać dowód w sprawie.
- Może lepiej byłoby zapisać bardziej szczegółowo, że chodzi o działania organów państwa?
- Nie, gdyż chodziło także o takie sytuacje, w których obrońca mógł coś wykraść albo wymusić zeznania, grożąc świadkom. To świadome rozszerzenie tego zapisu.