Prof. Zdzisław Krasnodębski: Kończy się miłość do premiera

2011-03-03 3:00

Debata "Super Expressu": Czy premier Tusk jest dalej atrakcyjny dla wyborców?

"Super Express": - W sondażu CBOS badającym zaufanie do polityków Donald Tusk znajduje się na czwartej pozycji za Bronisławem Komorowskim, Radosławem Sikorskim, a nawet Grzegorzem Napieralskim. Premier stracił sex appeal?

Prof. Zdzisław Krasnodębski: - W takich rankingach najlepiej wypadają ci politycy, którzy nie kojarzą się z konfliktami, a zarówno Bronisław Komorowski, jak i Radosław Sikorski trzymają się z dala od rozgrywek wewnątrzpartyjnych. Również Donald Tusk skutecznie budował wizerunek przywódcy, który wyprowadził kraj z niekończących się sporów i uczynił z naszego życia beztroski bal na zielonej wyspie. Jego przekaz był zawsze optymistyczny, nawet w czasach kryzysu. Teraz wiemy, że był to sztuczny optymizm, który polegał na tym, że nie podejmuje się działań długofalowych, a jedynie korzysta z koniunktury gospodarczej i międzynarodowej. Dziś już nie oglądamy młodzieńczego i rozluźnionego optymisty, ale człowieka spiętego i zmęczonego.

- W którym momencie czar prysł?

- W ostatnich miesiącach zbiegło się wiele czynników, które bardzo osłabiły premiera. Najpierw mówił, że śledztwo w sprawie katastrofy smoleńskiej przebiega tak, jak powinno, a w pewnym momencie sam dokonał wolty i skrytykował raport MAK. Tym samym wprowadził popierających go Polaków w stan głębokiej rozterki. Nie tylko stosunki z Rosją się nie układają. Nasza pozycja w Unii Europejskiej wcale nie jest tak dobra, jak ją przedstawiał rząd, chwaląc się ważnymi stanowiskami piastowanymi przez Polaków. Pozycja Jerzego Buzka nie jest zbyt silna w Parlamencie Europejskim, a budżet unijny nie będzie uchwalany w Komisji ds. budżetu, na czele której stoi Janusz Lewandowski. Co więcej, Komisja Europejska nie zgodziła się na przeksięgowanie kosztów naszej reformy emerytalnej i zażądała, byśmy do końca 2012 roku zmniejszyli deficyt budżetowy do 3 proc. Coraz lepiej widać, jak niewiele możemy zdziałać.

- Także w polityce krajowej premier natrafił na złą passę. Osłabia go konflikt z marszałkiem Schetyną, zmasowany atak ekonomistów, a nawet niektórych celebrytów.

- Tę wewnętrzną krytykę słychać też ze strony czołowych niegdyś postaci Platformy, jak Janusz Palikot czy Kazimierz Kutz. Ogłoszony apel "Zmowy Obywatelskiej" skupiającej intelektualistów do tej pory bezkrytycznie popierających rząd, wyraża zaniepokojenie nastrojami społecznymi, ale formułuje też krytyczne uwagi pod adresem rządzących. "Salon" i celebryci zostali wprowadzeni w stan dysonansu poznawczego, bo oto jeden z ich autorytetów - Leszek Balcerowicz - wypowiada się bardzo krytycznie wobec drugiego autorytetu. Miłość do premiera kończy się rozczarowaniem.

- Z kolei sondaż OBOP zanotował drastyczny spadek poparcia dla Platformy wśród ludzi młodych... na rzecz PiS!

- Młodzież - jak zawsze nonkonformistyczna i idealistyczna - kilka lat temu pod wpływem popkulturowej propagandy reagowała negatywnie na "obciachowe" rządy PiS. Teraz zareagowała na miałkość Platformy i naruszenie - że tak to górnolotnie nazwę - poczucia godności narodowej związanej ze stanowiskiem rządu wobec katastrofy smoleńskiej. Rząd nie ma już dziś żadnego alibi, bo wraz z całkowitą konsolidacją władzy w swych rękach i dywersyfikacją krytyki pod swym adresem nie może się powoływać na wrogie siły, które przeszkadzają mu w sprawnym rządzeniu. Obrzydzanie PiS przypominaniem Giertycha czy Leppera już na młodzież nie działa, bo dla niej to zamierzchłe czasy i ocenia rządzących według obecnych działań.

- Czy premier zdoła się podnieść przed wyborami parlamentarnymi?

- Dobrym ruchem byłaby rekonstrukcja rządu. Nowe twarze pomogłyby naprawić wizerunek premiera. Jednak sam powiedział, że do wyborów żadnych zmian w rządzie nie będzie. Rozumiem, że rekonstrukcja rządu byłaby trudna, bo poniekąd musiałby przyznać rację opozycji. Premier mógłby stracić dotychczasowych stronników. Bojąc się ryzyka, liczy więc na raport komisji Millera. Chodzi o to, by zręcznie rozłożyć odpowiedzialność za katastrofę - na pilotów, Kancelarię Prezydenta, poprzednie rządy, maksymalnie odciążając ten obecny. Kolejną szansą będzie prezydencja w Radzie UE, która odwróci uwagę od spraw krajowych. Tusk na pewno może liczyć na wsparcie zachodnich przyjaciół. Wreszcie premier może obrócić na swoją korzyść obchody rocznicowe katastrofy smoleńskiej, gdyby biorących w uroczystościach ludzi udało się przedstawić jako nieodpowiedzialne elementy społeczne, siejące niepokój i napięcie.

Prof. Zdzisław Krasnodębski

Socjolog i filozof, Uniwersytet w Bremie i UKSW