Zdzisław Krasnodębski

i

Autor: East News

Prof. Zdzisław Krasnodębski: Rządzący sprowokują zamieszki?

Echa wywiadu Adama Michnika dla "Der Spiegel"

"Super Express": - Jakiś czas temu obserwatorzy życia politycznego powszechnie mówili w mediach, że PiS nie ma szans powrotu do władzy po latach 2005-2007. Teraz Adam Michnik w wywiadzie dla "Der Spiegel" powiedział, że dojście do władzy Jarosława Kaczyńskiego będzie niebezpieczne. Co to oznacza?

Prof. Zdzisław Krasnodębski: - To oznacza, że ludzie, którzy boją się zmiany władzy, a do nich na pewno zalicza się Adam Michnik, bardzo poważnie liczą się z możliwością rządów PiS. Jeszcze niedawno uważano, że PiS nie będzie się cieszyło większym poparciem poza swoim żelaznym elektoratem. Albo że nie powróci do władzy ze względu na brak zdolności koalicyjnych i Jarosław Kaczyński nigdy już nie zostanie premierem. Od paru miesięcy nastroje się radykalnie zmieniły. Nie przeceniałbym znaczenia wywiadu Adama Michnika. On jest dosyć typowy dla jego środowiska i niego samego. Zachowywał się tak samo, gdy rządziło PiS, gdy nie podobał mu się Lech Wałęsa jako kandydat na prezydenta i za czasów rządu Jana Olszewskiego. Zawsze atakował tych, którzy byli mu niewygodni. Straszenie faszyzmem zaczęło się już jakiś czas temu.

- Ale sami ludzie Platformy ostatnio raczej nie straszą już PiS...

- Dlatego Adam Michnik przejął tę rolę. Platforma używała do rządzenia dwóch podstawowych treści. Pierwsza to, że budujemy tę fajną Polskę, która wszystkim tak się podoba. I druga, czyli wyśmiewanie i atakowanie PiS. Donald Tusk tłumaczył przecież, że on tak niewiele robi jako premier, bo mu Lech Kaczyński nie pozwala.

- Kiedy rozmawialiśmy na początku roku i prosiłem o pana prognozę, jaki on będzie, mówił pan, że konflikt pomiędzy największymi partiami się zaostrzy. Zaostrzył się?

- Teraz mamy uspokojenie związane z wakacjami, ale ten konflikt nie dotyczy tylko partii. Niezadowolenie czy wręcz wściekłość polskiego społeczeństwa na rządzących narasta. Im bardziej rządzący będą się czuli zagrożeni, tym mocniej będą uderzać.

- Mocniej uderzać? Co pan ma na myśli?

- Będą mocniej atakować, może będą chcieli sprowokować jakieś zamieszki, żeby pokazać, że opozycja jest nieodpowiedzialna. Będą pojawiały się tego typu wypowiedzi na łamach prasy światowej czy w mediach krajowych, jak ta Adama Michnika. Pewnie niedługo odezwą się inne "autorytety".

- Nadal najmocniejszą stroną obecnego rządu jest komunikowanie się ze społeczeństwem? O tym również pan wtedy mówił.

- To trochę niedocieczona zagadka duszy zbiorowej, bo nagle się wszystko odwróciło. Pewne techniki komunikacyjne, sposoby zachowania, które ludziom odpowiadały, nagle przestały oddziaływać. Np. elegancja ministra Nowaka czy luźny styl premiera Tuska. Polacy odkochali się w Donaldzie Tusku. Tak jest też pomiędzy jednostkami, to, co było kiedyś źródłem czaru, z czasem zaczyna irytować.

- W sondażach PiS rzeczywiście wyprzedziło Platformę, ale coraz więcej respondentów zapowiada, że w ogóle nie pójdą głosować. Jak to jest z tymi elektoratami?

- Media głównego nurtu też zmieniły przekaz na ogólną krytykę klasy politycznej. Nie jest najlepiej, więc żeby nie piętnować PO, mówi się, że zawiedli politycy. Rzeczywiście część zniechęconych stronników PO nie przerzuca swoich głosów na inne partie, tylko jest ogólnie niechętna i być może nie pójdzie do wyborów. Moim zdaniem zafascynowanie Donaldem Tuskiem minęło i to wahadło musi się wychylić w drugą stronę. To będzie mocne i emocjonalne odrzucenie. Zwłaszcza że sytuacja kraju nie jest dobra. Po tym okresie, kiedy działo się trochę lepiej, ludzie odetchnęli, płynęły pieniądze, inwestowano w infrastrukturę, teraz wszystko stanęło. Trochę jak po Gierku, następuje okres kryzysu, który będzie kryzysem bardzo emocjonalnym.

Prof. Zdzisław Krasnodębski

Socjolog, Uniwersytet w Bremie