Prof. Zbigniew Lewicki: USA - wielki sojusznik

2011-05-25 4:00

Po co Barack Obama przyjeżdża do Polski - komentują specjaliści od spraw zagranicznych.

"Super Express": - Jakie znaczenie ma dla nas wizyta prezydenta Obamy w Polsce?

Prof. Zbigniew Lewicki: - USA są państwem na tyle potężnym, że mogą sobie pozwolić na prowadzenie niezależnej polityki na różnych polach jednocześnie. My tak szerokiej palety nie mamy, dlatego powinniśmy się trzymać tego sojusznika, który jest nam stosunkowo najbliższy. Generalnie i teoretycznie naszym sojusznikiem jest Europa, ale naiwnością byłoby za takowych uważać Niemcy czy Francję. Jedynym ważnym państwem, które wobec Polski nie przejawia nieżyczliwości, jest dziś USA.

- Dlatego Obama wybrał właśnie Polskę?

- Jesteśmy największym krajem Europy Środkowo-Wschodniej, zarówno geograficznie, jak i politycznie. Jeśli Obama chce pokazać swe zainteresowanie regionem, to wybór naturalnie pada na Polskę. Zwłaszcza teraz, gdy zjeżdżają do nas przywódcy państw tej części Europy na szczyt prezydencki. To im przede wszystkim Obama chce się pokazać. Interesy z nami to dla niego sprawa drugorzędna.

- Czy są szanse na uzyskanie ułatwień w procedurze otrzymywania przez Polaków wiz? Jesteśmy jedynym krajem strefy Schengen, który nie ma swobody podróży do USA.

Zobacz koniecznie: Obama w Polsce: Gdzie BĘDZIE MIESZKAŁ - 150 m2 luksusu czeka w hotelu Marriott! ZDJĘCIA

- Ale przecież nie dlatego, że Amerykanie robią nam na złość. Mają identyczne przepisy dla całego świata, dlaczego więc mają robić wyjątek właśnie dla nas? Przestańmy się oglądać za Obamą jak naiwne dzieci i spójrzmy w lustro. Na długie kolejki naszych rodaków pod ambasadą USA, którzy deklarują cel turystyczny, a w praktyce celowo i na ogromną skalę łamią amerykańskie przepisy w tym zakresie. Jeżeli w trakcie tej wizyty strona polska poruszy temat wiz, będzie to wielkie nieporozumienie.

- Tymczasem jak z nieba spadł nam atut w postaci złóż gazowych łupków. Amerykanie chcą się z nami podzielić swym doświadczeniem w wydobywaniu tego surowca.

- Ale nie za darmo. Obama reprezentuje interesy amerykańskich przedsiębiorców. Obowiązkiem statutowym zarządu firmy giełdowej jest maksymalizacja zysku. W przeciwnym razie czeka ją odpowiedzialność karna. Amerykanie będą chcieli, byśmy ugrali jak najmniej. Musimy więc wynająć najlepszych prawników i specjalistów, którzy wynegocjują z Amerykanami jak najkorzystniejszą dla nas umowę.

- Coraz wyraźniej widać też drugie dno sprawy. Jeszcze nie wiemy, czy uda nam się zdobyć odpowiednie technologie wydobywcze, a Unia Europejska już szykuje zamach na nasz gaz.

- To prawda. Od USA nie oczekujemy tylko technologii, ale również pomocy w przeciwstawieniu się wyraźnej inicjatywie rosyjsko-francusko-niemieckiej mającej na celu uniemożliwienie nam wydobywania łupków. Zarówno Polska, jak USA mają więc dużo do wygrania i są sobie potrzebne. Ale nie zapominajmy o ogromnej różnicy w potencjale gospodarczym i politycznym między naszymi krajami i wynikających stąd różnych możliwościach w wydobywaniu gazu. Dla Amerykanów łupki to jeden z możliwych, a dla nas jedyny ratunek.

- Drugim głównym przedmiotem rozmów ma być stacjonowanie w Polsce amerykańskich żołnierzy obsługujących bazę dla samolotów F-16. Zanosi się na nasz negocjacyjny sukces?

- Nie sądzę. Kiedyś też mieliśmy mieć tarczę antyrakietową, a skończyło się na stacjonowaniu raz, dwa razy w roku kilku baterii "Patriot". Podobnie rozmowy o amerykańskich F-16 zaczęły się od tego, by stacjonowały u nas na stałe. Teraz chcemy już tylko obecności jakiegoś pododdziału technicznego oraz tego, by F-16 podczas sporadycznego stacjonowania w Polsce były przynajmniej uzbrojone. Dobre i to i nie ma co wybrzydzać. Ale jesteśmy chyba jedynym liczącym się krajem europejskim bez amerykańskich instalacji wojskowych zapewniających mu bezpieczeństwo. Mają je nawet Rumunia i Bułgaria.

- Brakuje nam umiejętności negocjacyjnych?

- Nie tylko. Nie mamy żadnego pomysłu na nasze relacje z USA. Symbolicznym tego wyrazem jest ostatni wywiad dla "Rzeczpospolitej" ministra Sikorskiego. Pytany dwa razy o perspektywę rozwoju tych relacji, szef polskiego MSZ mówi zupełnie o czym innym. Opowiada, że Polska jest silnym krajem i podobne dyrdymały. Skoro my sami nie wiemy, czego chcemy, to skąd mają to wiedzieć Amerykanie?

Prof. Zbigniew Lewicki

Wykładowca UW i UKSW