Prof. Zbigniew Ćwiąkalski: Wyrok Trybunału nie zaskakuje

2011-07-21 4:00

- Trybunał nie bada celowości przepisów, a ich konstytucyjność - tłumaczy Prof. Zbigniew Ćwiąkalski, były minister sprawiedliwości w rządzie PO.

"Super Express": - Wczorajszy wyrok Trybunału Konstytucyjnego to porażka PO?

Prof. Zbigniew Ćwiąkalski: - Niekoniecznie samej PO, bo z tego, co pamiętam, Sejm uchwalił kodeks wyborczy jednogłośnie. Można by się zastanawiać, czy to nie porażka PiS, który najpierw głosuje za, a potem zaskarża ustawę.

- Billboardy i dwudniowe wybory były zapisami, na których najbardziej zależało politykom PO.

- Kwestia dwudniowych wyborów budziła też największe kontrowersje, choć generalnie nie jest to zły pomysł. Na pewno zwiększyłby frekwencję. Sam byłem w sytuacji, kiedy w danym dniu nie mogłem głosować, gdyż przebywałem za granicą. Więc jeżeli wyborca ma dwa dni na oddanie głosu, jest to korzystniejsze zarówno dla niego, jak i kształtowania postaw demokratycznych.

- Zakaz billboardów i spotów wyborczych ograniczałby wolność słowa, jak twierdzi Trybunał?

- Z jednej strony uważam, że to marnotrawienie pieniędzy podatników. Przecież spoty wyborcze mają bardziej dokuczyć przeciwnikowi, niż nieść sensowną informację. Ale też jeśli coś nie stanowi przestępstwa, to ze względu na wolność słowa powinno być dozwolone.

- Czemu te pomysły przepadły?

- Trzeba by bliżej zapoznać się z uzasadnieniem TK. Jeśli chodzi o dwudniowe wybory sprawa jest prosta - sędziowie powołali się na konstytucję, gdzie napisane jest, iż głosowanie może odbyć się tylko w dniu wolnym od pracy. Propozycja była więc z góry skazana na porażkę.

- A co ze skasowaniem billboardów?

- Z punktu widzenia wolności słowa wydawało się oczywiste, że zostanie to zakwestionowane przez TK. Autorzy ustawy przyjęli argument ekonomiczny, który przemawiał za ograniczeniem korzystania z billboardów i spotów. Ale TK nie bada celowości przepisów, a ich konstytucyjność.

- To, że TK uznał JOW-y za konstytucyjne, to chyba dobra wiadomość?

- Tak, to zasadniczy krok naprzód w organizacji wyborów i dobieraniu jak najlepszego składu Senatu. Eksperyment jest poważny i jeśli zda egzamin, być może uda się go zastosować również w wyborach do Sejmu. Jednocześnie to bardzo trudny test dla kandydatów, gdyż przy ordynacji proporcjonalnej mogli oni liczyć na kolegów z listy, że mimo własnego słabego wyniku, zostaną wybrani. Teraz muszą liczyć głównie na siebie.