"Super Express": - Minister Ziobro nie ustaje w próbach naprawy wymiaru sprawiedliwości. Właśnie ogłosił, że przed wakacjami ma powstać specjalny sąd dyscyplinarny przy Sądzie Najwyższym, "gdzie surowo będą sądzeni sędziowie nieuczciwi, którzy nie pracują albo źle pracują, by usuwać ich z zawodu". Takie zmiany są konieczne?
Prof. Zbigniew Ćwiąkalski: - Przede wszystkim jest już tryb postępowania dyscyplinarnego przeciwko sędziom. Poza tym nie jest tak, że sędziowie masowo biorą łapówki. W ciągu ostatnich 15 lat jedynie pięciu zostało skazanych za to przestępstwo prawomocnym wyrokiem. Wziąwszy pod uwagę, że mamy w Polsce 10 tys. sędziów, tych czarnych owiec jest ułamek promila. Zgadzam się z tym, że ludzie, którzy popełniają umyślne przestępstwa, powinni być usuwani z zawodu.
- Ale zmiany w postępowaniach dyscyplinarnych nie są konieczne?
- Można je, oczywiście, przyspieszyć. Nie można ich jednak uzależniać od polityków.
- Ministerstwo Sprawiedliwości widzi z kolei problem w tym, że postępowanie dyscyplinarne jest prowadzone przez samych sędziów. Ma to nie sprzyjać czystości całej procedury.
- Myślę, że warto, aby ministerstwo przedstawiło projekt, bo na razie mamy luźno rzucony pomysł i nie wiadomo, kto miałby zasiadać w nowym sądzie dyscyplinarnym. Obawiam się, że to politycy będą decydować o tym, który sędzia będzie odpowiadał przed sądem, a który nie. To byłoby postawienie wszystkiego na głowie. Jeśli zmiany mają iść w kierunku usprawnienia postępowania, to zapewne pod wieloma propozycjami mógłbym się podpisać.
- Wspomniał pan o sędziach skazanych za łapówki, ale resort sprawiedliwości chce też oceniać efekty pracy sędziów i wyroki, jakie zapadają. Za dużo jest bowiem skandali i trzeba to w końcu ukrócić. Podziela pan ten pogląd?
- Tylko kto ma decydować o tym, który wyrok jest sprawiedliwy, a który nie? Bardzo bym nie chciał, aby za sprawiedliwe uchodziły te, które są korzystne dla władzy wykonawczej, a niesprawiedliwe te, którą są dla władzy niemiłe. Za taki wymiar sprawiedliwości to ja dziękuję. Poza tym w konstytucji jest wyraźnie napisane, że wymiar sprawiedliwości sprawują sądy. Chciałbym, żeby pozostało tak, że to niezawiśli sędziowie wydają wyroki.
- Nie ma pan jednak wrażenia, że sędziowie sami pomagają Zbigniewowi Ziobrze, by z hukiem przeprowadził swoje reformy? Już nawet mówi się o czarnej serii sędziów - co chwila dowiadujemy się o nowych skandalach.
- One są też specjalnie nagłaśniane. Nie jest bowiem tak, że nie było ich, a nagle się pojawiły. Mamy prokuraturę, która podlega pod ministra sprawiedliwości i ostatnio asesorka jechała pijana samochodem, mając trzy promile alkoholu we krwi. Czy w związku z tym, że politycy sprawują nadzór nad prokuraturą, uchroniło to prokuratorów przed popełnianiem przestępstw?
- Wie pan, że społeczeństwo pomyśli sobie: tak, Ziobro ma rację, trzeba to towarzystwo złapać w końcu za twarz.
- Społeczeństwo bardzo łatwo jest podburzyć. Jeżeli jednak reforma ministra Ziobry ma polegać na wprowadzeniu ludowej sprawiedliwości, którą będą sprawować nominanci partyjni, to odchodzimy daleko od standardów zachodnich. Być może chodzi o jakiś wariant białoruski? Ale o tym przekonamy się, kiedy poznamy szczegóły propozycji ministra Ziobry.
- Sędziowie jednak nie wykorzystali szansy, żeby oczyścić swoje środowisko. Choćby po nagłośnieniu skandalicznych wyroków w sprawach reprywatyzacyjnych była szansa, aby pokazali, iż potrafią usunąć ze swoich szeregów czarne owce?
- Nie twierdzę, że wszyscy sędziowie wydają wyroki, które można w pełni zaakceptować. Zawsze jest tak, że ktoś z wyroku jest niezadowolony, ale przecież od tego mamy drugą instancję i możliwość apelacji, a ostatecznie także kasacji wyroku. Jeżeli mieliby orzekać przypadkowi ludzi, mianowani przez partie polityczne, to już dla mnie nie jest to wymiar sprawiedliwości.
Zobacz: Rafał Trzaskowski w WIĘC JAK: W polityce rzadko wybiera się kogoś, kogo się uwielbia [WIDEO]