Prof. Zbigniew Ćwiąkalski o Gowinie jako ministrze sprawiedliwości: Nie chcę wierzyć, że to efekt wewnętrznej gry

2011-11-18 12:29

Największe niespodzianki w składzie nowego rządu premiera Donalda Tuska oraz oczekiwania wobec niego - komentują byli ministrowie sprawiedliwości i publicyści

"Super Express": - Jak pan ocenia nominację Jarosława Gowina na ministra sprawiedliwości?

Prof. Zbigniew Ćwiąkalski: - Z pewnością jest to nominacja zaskakująca. Do tej pory tradycją było, że ministrami sprawiedliwości zostają osoby z wykształceniem prawniczym. A poseł, a niedługo minister, Gowin jest filozofem.

- Może dzięki temu będzie miał szerszy ogląd spraw? Może to wcale nie utrudni mu sprawowania urzędu?

- Merytorycznie jest bez wątpienia świetnie przygotowany do roli posła. Nie wiem jednak, czy sprawdzi się w nowej roli. Na pewno bez wykształcenia prawniczego będzie mu trudniej, choć nie jest tak, że wszyscy ministrowie sprawiedliwości na świecie są prawnikami. Być może jego zaletą będzie to, iż będzie bardziej niezależny. Choć nie jestem przekonany do tezy, która pojawia się w mediach, że nie będzie związany z żadnymi korporacjami i dlatego łatwiej mu będzie przeprowadzić reformy.

- To sugestia samego premiera Tuska.

- Nie przypominam sobie, żeby jakiś minister sprawiedliwości ulegał naciskom korporacji zawodowych. Panu Gowinowi na pewno będzie jednak brakować rozeznania w problemach tych środowisk, a także szeroko pojętych problemach wymiaru sprawiedliwości.

- Bez znajomości środowiska i własnego zaplecza w tym środowisku nie da się zapanować nad aparatem sprawiedliwości?

- Na tym właśnie polega problem. Jeżeli ktoś ma większe rozeznanie w problematyce środowiska, to łatwiej mu się przeciwstawić niektórym oczekiwaniom czy żądaniom. Taka osoba po prostu wie, że to tylko pobożne życzenia danego środowiska, które niekoniecznie są w interesie ogółu.

- Jak pan ocenia poglądy Jarosława Gowina na kwestie wymiaru sprawiedliwości?

- Znam jego stanowisko w kwestii otwarcia zawodów prawniczych. Tyle że moim zdaniem to otwarcie już się dokonało. Nawet w ostatniej kampanii wyborczej problem ten się już nie pojawiał. No, ale zobaczymy. Sam jestem ciekaw, jakie pan minister będzie miał propozycje.

- Wielu zastanawia się, czy wyraziste konserwatywne poglądy Jarosława Gowina wpłyną na funkcjonowanie wymiaru sprawiedliwości. Niektórzy już przebąkują, że ta nominacja może zagrozić bezstronności światopoglądowej władzy sądowniczej...

- Nie przewiduję takiego niebezpieczeństwa. W końcu o zmianach w ustawach decyduje Sejm. Minister sprawiedliwości jest ograniczony wolą większości. Zresztą sprawując to odpowiedzialne stanowisko, minister Gowin będzie musiał ograniczyć się w niektórych swoich postulatach. Wszak jego osobiste przekonanie niekoniecznie musi być podzielane przez innych.

- Z tego, co pan mówi, wynika, że nominacja Jarosława Gowina wygląda trochę na eksperyment na żywym organizmie. Czy w jednym z najistotniejszych ministerstw takie eksperymenty dobrze służą funkcjonowaniu państwa?

- To się okaże. Zwróćmy jednak uwagę, że kiedy po mnie nastał nowy minister, pan Czuma, to widać było, że nie jest praktykiem. Że brak mu rozeznania środowiska, mimo że formalnie był z wykształcenia prawnikiem. Tu może być inna sytuacja. Nie będąc prawnikiem, pan Gowin szybciej rozezna się w sytuacji.

- Co pańskim zdaniem przeważyło o tym, że premier Tusk zdecydował się powołać na ministra sprawiedliwości Jarosława Gowina?

- Wbrew temu, co mówi się w mediach, nie chcę wierzyć w to, że był to efekt jakichkolwiek wewnętrznych gier w PO. Nie wydaje mi się, że rozgrywki partyjne i przynależność frakcyjna decydują o tym, kto ma jakie ministerstwo objąć. Już raczej poseł Gowin przekonał premiera swoimi koncepcjami. Przynajmniej tak było ze mną.

Prof. Zbigniew Ćwiąkalski

Były minister sprawiedliwości w rządzie Tuska