Prof. Wojciech Roszkowski: Katyń ich kompromituje

2015-04-04 4:00

Profesor Wojciech Roszkowski w rozmowie z redaktorem Tomaszem Walczakiem.

"Super Express": - Zbliża się 75. rocznica mordu katyńskiego, a do naszych rąk trafiają odtajnione dokumenty brytyjskie. Wynika z nich, że Londyn wiedział o Katyniu i odpowiedzialności ZSRR za tę zbrodnię już w czasie wojny. I nic z tą wiedzą nie zrobił, a nawet ją ukrywał.

Prof. Wojciech Roszkowski: - Brytyjczycy powinni byli wiedzieć o faktach związanych z Katyniem choćby od Polaków. W rękach rządu emigracyjnego były wiarygodne materiały wskazujące, że to Sowieci wymordowali polskich oficerów.

- Polacy informowali aliantów o swojej wiedzy na temat Katynia. Kiedy dowiedzieli się o tym mordzie i o tym, kto za tym stał?

- Szczegółowa wiedza Polaków rozszerzała się stopniowo w czasie II wojny światowej. Kiedy ujawniono miejsce pochówku naszych oficerów w kwietniu 1943 r., zapanowało przekonanie graniczące z pewnością, że zrobili to Sowieci. Przez dwa lata - 1941-1942 - rząd emigracyjny próbował się dowiedzieć czegoś o losie Polaków zaginionych - jak sądzono - na terenie ZSRR. Nie można się było doliczyć kilkunastu tysięcy oficerów, a władze sowieckie udzielały bardzo pokrętnych wyjaśnień.

- Pokrętnych i dość kuriozalnych.

- Tak, to zakrawało na kpinę. Kiedy gen. Władysław Sikorski pytał Stalina, co się stało z polskimi oficerami, ten twierdził, że najpewniej uciekli do Mandżurii. Domniemywano, że za tą bezczelnością kryje się zbrodnia. Pierwszym twardym świadectwem zbrodni była jednak znana wywiadowi polskiemu relacja prof. Stanisława Swianiewicza. W 1942 r. szczęśliwie przedostał się z ZSRR na Zachód i opowiedział o tym, jak zabrano go ze stacji w Gniezdowie koło Katynia na Łubiankę. Odłączono go od transportu Polaków wysłanego w głąb lasu, z którego nikt nie wrócił już żywy.

- Potem była wspomniana przez pana sprawa odkrycia grobów oficerów. Dokonały go wojska niemieckie, okupujące zachód ZSRR.

- I w związku z tym odkryciem powołano międzynarodową komisję, która stwierdziła z całą pewnością, że za zbrodnie odpowiadają Sowieci. W tym samym roku do Katynia przybyli przedstawiciele Polski - m.in. pisarze Ferdynand Goetel i Józef Mackiewicz. Przekazali potem swoje relacje. Dowody zebrane przez tę komisję, sprawiły, że w 1944 r. ZSRR powołał słynną komisję Budrenki, która miała zrzucić winę za mord na Niemców.

- Dowodów było sporo. Przekazano je Brytyjczykom. A Owen O'Maley, przedstawiciel Wielkiej Brytanii przy rządzie polskim na emigracji, sporządził w maju 1943 r. jednoznaczny raport uznający winę ZSRR za mord katyński. Amerykanie i Brytyjczycy postanowili ten raport utajnić. Dlaczego?

- Chodziło o to, że ze względu na wysiłek wojenny Armii Czerwonej, która po 1941 r. była sojusznikiem Wielkiej Brytanii, Londyn nie chciał zrażać do siebie Stalina. Nie podnoszono zatem tej kwestii. Pojawia się jednak pytanie, jak długo Brytyjczycy powinni byli tę sprawę kryć.

- Właśnie. To, że w czasie wojny Churchill kazał o Katyniu taktycznie milczeć, można zrozumieć. Ale z opublikowanych dokumentów wynika, że kiedy w 1952 r. do Londynu przybyła z USA komisja, która badała sprawę Katynia, brytyjski rząd nie szczędził sił, żeby paraliżować jej prace! Przecież cień żelaznej kurtyny kładł się na Europie od lat, a Brytyjczycy nie chcieli wyjaśnienia tej sprawy. Skąd ten upór?

- Z tego, że relacje z ZSRR się zaostrzyły, Churchill zdawał sobie sprawę już w Jałcie. Zaraz po wojnie przegrał jednak wybory, a do władzy doszli labourzyści. I to na nich w gruncie rzeczy spoczywa odpowiedzialność za podtrzymywanie tej fikcji, że w czasie wojny nic złego się nie stało. Udawania, że nie ma zimnej wojny. Amerykanie z Trumanem na czele uznali zaś, że nie ma na co czekać i jeżeli nie będzie ostrej reakcji, to Sowieci będą parli dalej na Zachód i zajmą Francję czy Włochy. Tam komuniści byli bardzo silni. Alianci, a szczególnie Brytyjczycy, z dużym opóźnieniem przystąpili do odkrywania sprawy katyńskiej.

- Dlaczego? Ignorancja Brytyjczyków? Uznanie, że Katyń to jedynie epizod wielkiego dramatu II wojny światowej?

- Myślę, że zdawali sobie sprawę, że Katyń i ukrywanie prawdy o nim przed światem w czasie wojny zwyczajnie ich kompromituje. Podobne względy mogą być przyczyną milczenia i utajniania dokumentów dotyczących śmierci gen. Sikorskiego. Można odnieść wrażenie, że Brytyjczycy zwyczajnie wstydzą się swoich archiwów.

- Tuż po wojnie wciąż się bali przyznać, że pakt ze Stalinem był de facto paktem z diabłem?

- Churchill był na to gotowy. Mówił, że aby pokonać Hitlera, jest gotów zawrzeć pakt z diabłem. Inni, co zadziwiające, nawet w okresie zimnej wojny nie chcieli przyznać się do błędu. Zaraz po wojnie grały tu zapewne swoją rolę stosunki brytyjsko-amerykańskie. Wcale nie były takie aksamitne, jakby się mogło wydawać. Roosevelt podkopywał stanowisko Londynu w czasie wojny, a i po niej, Amerykanie wkraczali z interesami do upadającego Imperium Brytyjskiego. Niewykluczone, że dlatego Londyn z pewną rezerwą traktował politykę USA. W tym odczarowywanie Stalina, którego elementem była wspomniana komisja Maddena i odkrywanie prawdy o Katyniu.

- Przejdźmy do lat 70. Polscy emigranci na Wyspach starają się zbudować pomnik ku czci pomordowanych w Katyniu. I napotykają opór brytyjskich władz. Te bardziej obchodzi protest Moskwy i komunistycznej Warszawy niż wola ich obywateli. To zadziwiające.

- Zadziwiające, ale zrozumiałe w kontekście polityki państw zachodnich wobec ZSRR od końca lat 50. aż do początku lat 80. Była to polityka odprężenia lub - wcześniej - nadziei na odprężenie w relacjach z Moskwą. Robiono wiele, żeby Sowietów nie drażnić. To wszystko stwarzało taką atmosferę, żeby o Związku Sowieckim nie mówić zbyt dosadnie. Przypomnijmy, z jaką ignorancją spotykały się prace ówczesnych sowietologów czy demaskatorów sowieckiego komunizmu, takich jak Gustaw Herling-Grudziński, George Orwell czy Arthur Koestler! Słynny "Archipelag Gułag" Sołżenicyna wkroczył na rynki Zachodu nie bez oporów. Taki klimat nie sprzyjał odkrywaniu prawdy o Katyniu.

- Wspominał pan o haniebnej komisji Budrenki. Jak milczenie Zachodu w sprawie Katynia utrwalało wersję lansowaną przez ZSRR?

- Niewątpliwie pomagało utrwalać kłamstwo katyńskie. Przez dziesięciolecia działało bezkarnie na arenie międzynarodowej dzięki atmosferze panującej w demokratycznych krajach Zachodu. Ona zachęcała do zamilczania prawdy o Katyniu.

- Przykre, że potrzeba było zmian w ZSRR i ujawniania prawdy o zbrodniach komunizmu przez samych Rosjan, by świat tę swoistą zmowę milczenia przełamał.

- Niestety, tak. Pamiętajmy jednak, że niewiele brakowało, żebyśmy pełnej prawdy o Katyniu nie poznali w ogóle! W 1959 r. ówczesny szef KGB Aleksandr Szelepin w swojej notatce skierowanej do Chruszczowa proponował, żeby zniszczyć prawie 22 tys. teczek personalnych ofiar zbrodni katyńskiej. Użył wtedy charakterystycznego określenia, że "nasza wizja" tej sprawy na tyle się ugruntowała w opinii międzynarodowej, że w ogóle nie ma sensu zachowywać tych dokumentów. Na szczęście pomysł Szelepina nie został zrealizowany.

Zobacz: Prof. Wojciech Roszkowski: Konkretna zbrodnia konkretnych ludzi [OPINIE SUPER EXPRESS]