"Super Express": - Przekazane wczoraj przez Amerykanów archiwa dotyczące Katynia wniosą coś do naszej wiedzy na ten temat?
Prof. Wojciech Materski: - Jeśli chodzi o samą zbrodnię katyńską, nic nowego się nie dowiemy. Obawiam się też, że amerykańskie dokumenty niewiele nowego wniosą do naszej wiedzy na temat polityki Stanów Zjednoczonych wobec Katynia. Myślę natomiast, że znajdziemy tam potwierdzenie tego, co i tak już wiedzieliśmy w tej kwestii.
- Jak wygląda nasza wiedza na ten temat?
- Prezydent Franklin Delano Roosevelt i jego administracja od samego początku doskonale zdawali sobie sprawę z tego, kto rozstrzelał polskich oficerów. Byli jednak żywotnie zainteresowani tym, aby Armia Czerwona przyłączyła się do wojny na Dalekim Wschodzie przeciwko Japonii. Według ekspertyz, które trafiały na biurko Roosevelta, wojna z Japończykami mogła trwać nawet do lat 50. i kosztować życie nawet miliona ludzi. Rozwiązanie tej kwestii było więc dla Amerykanów priorytetowe.
- Katynia nie brał w ogóle pod uwagę w swojej polityce?
- Kwestia zbrodni katyńskiej dla Roosevelta była nieistotna i mogła jedynie dezintegrować Wielką Trójkę. Dlatego ówczesny prezydent Ameryki konsekwentnie zamiatał tę sprawę pod dywan i po linii wywiadu i dyplomacji surowo zabronił podnoszenia tej sprawy. Oczywiście, rozumiejąc te uwarunkowania, trzeba jednocześnie przyznać, że aspekt moralny takiego stawiania sprawy jest dla Amerykanów bardzo trudny.
- Myśli pan, że Amerykanie próbowali zmierzyć się z taką refleksją?
- Na pewno ciekawe będzie przeanalizowanie całej dostarczonej przez Stany Zjednoczone dokumentacji i sprawdzenie, czy znajdują się w niej jakieś przekazy wskazujące na to, że któraś z administracji późniejszych prezydentów zastanawiała się, czy nie przeprosić narodu polskiego za postawę, którą USA przyjęły wobec zbrodni katyńskiej w schyłkowym okresie II wojny światowej. To dla mnie osobiście byłaby najciekawsza kwestia.
- Pamiętamy, że kilka lat po wojnie powstała komisja Maddena, która wykazała, że zbrodni dokonali Sowieci. Coś się jednak zmieniło w amerykańskim myśleniu o Katyniu?
- To jednak była komisja Kongresu, więc legislatywy, a nie administracji. Oczywiście, jej powstanie i wyniki prac przez nią przedstawione były ważne, ponieważ już wtedy, w 1952 roku, przyznały, że są świadome, kto popełnił zbrodnię katyńską.
- Coś w tych amerykańskich dokumentach jeszcze pana będzie interesowało?
- Bardzo ciekawą kwestią będzie wyjaśnienie amerykańskiego stanowiska w Norymberdze. Jak pamiętamy, pod trybunał kwestię Katynia wniósł Związek Radziecki, który chciał obciążyć nią Niemcy. Po sześciu przesłuchaniach sprawa okazała się na tyle dęta, że zbrodnia katyńska więcej się w Norymberdze nie pojawiła. Amerykanie też nic nie zrobili, żeby tę sprawę wyjaśnić. Czemu Truman, będący już wówczas prezydentem USA, przyjął takie stanowisko - to też jest warte wyjaśnienia. Liczę, że w przekazanych dokumentach znajdziemy odpowiedź na te pytania.
- Mówimy tu wiele o aktach amerykańskich, ale i tak najważniejsze pozostaje nadal kilkadziesiąt utajnionych tomów akt rosyjskich?
- Absolutnie. Amerykanie ujawnili już całą swoją dokumentację na temat Katynia. Pozostaje niejasne, kiedy wreszcie zrobi to Rosja.
- Liczy pan na to, że gest Amerykanów skłoni Rosję do ujawnienia całości dokumentacji?
- Zobaczymy, ale bardzo bym sobie tego życzył.
Prof. Wojciech Materski
Historyk. Członek Polsko-Rosyjskiej Grupy ds. Trudnych