"Super Express": - Od kilku dni o Władimirze Putinie nie mówi się inaczej jak o carze. Taka nobilitacja chyba nie tylko pompuje jego ego, ale jest także wartością dodaną dla całego projektu ideologicznego, który ma budować poczucie dumy z bycia obywatelem silnej Rosji.
Prof. Wojciech Materski: - Cóż, Putin ma dobrych doradców i PR-owców, którzy doskonale wiedzą, jakie jest zapotrzebowanie społeczne na wizerunek władzy. Wiemy, że Rosja nigdy nie była krajem demokratycznym i zawsze musiała mieć u władzy człowieka, który byłby jeśli nie Bogiem, to chociaż samodzierżawcą, sprawującym funkcje zamienne dla religijnych.
- Blichtr, w którym niemal intronizowano Władimira Władimirowicza, miał w sobie coś z oddawania boskiej czci władcy?
- Zależy, jak na to się spojrzy. W kręgu cywilizacji europejskiej wyglądało to cokolwiek dziwacznie, ale ogromnej większości Rosjan to się podobało. Zresztą proszę zwrócić uwagę, jak pracowały kamery. Przemarsz Putina przez Kreml pokazywały albo z góry, aby eksponować piękne, ociekające zdobieniami sale siedziby prezydenta, albo z dołu jego samego - człowieka, którzy przecież nie jest zbyt postawny - tak aby prezentował się dumnie i władczo.
- Radziecka propaganda w najlepszym wydaniu?
- To jedno. Pamiętajmy, że ceremonię wzorowano na intronizacji Aleksandra II. To insygnium władzy przywrócone przez Jelcyna - łańcuch prezydencki - jest dokładną kopią tego, który ówczesny car powiesił sobie na szyi. Z tym że jest to insygnium udoskonalone - wtedy łańcuch był srebrny, dziś wykonany jest ze złota.
- Oprócz tego carskiego anturażu nie zabrakło także carskiego sposobu sprawowania władzy. Dzień przed inauguracją spacyfikowano demonstracje opozycji w Moskwie, a już po zaprzysiężeniu Putin podpisał ukaz o podniesieniu płacy minimalnej. Satrapa z pańskim gestem?
- Dokładnie. Złożył też, a w zasadzie potwierdził przysięgę, że będzie stał na straży demokracji i praw człowieka, co zakrawa na ironię. Proszę zresztą zważyć, że ceremonia, w odróżnieniu od tych sprzed 1917 r., odbyła się nie na placach i ulicach, ale na wewnętrznym podwórzu Kremla. Naturalnym plenerem dla takiej uroczystości powinien być plac Czerwony, ale nie zaryzykowano. Bano się wręcz większej publiki. Wszystko więc polegało na przekazie telewizyjnym i pokazało, jak dalece ta władza oddzieliła się od obywateli.
- To odizolowanie od społeczeństwa to też chyba carska praktyka?
- Tak. Ale to chyba wina braku doświadczenia demokratycznego i takiegoż sprawowania władzy. Władza Putina opiera się na absolutystycznym wertykalnym traktowaniu wszystkich spraw państwowych - car samodzier-żawca decyduje o wszystkim i nic nie dzieje się bez jego wiedzy. Do tego dochodzi nieformalne sprawowanie władzy przez ludzi obsadzonych osobiście przez Putina na różnych stanowiskach państwowych. To sprawia, że kraj trzymany jest twardą ręką, a do tego nie jest potrzebne społeczeństwo.
- Ale przydaje się, kiedy jest karne i kroczy drogą wybraną przez Putina.
- No tak, Putin i jego pierwszy przyboczny, Dmitrij Miedwiediew, są państwowcami, którzy dążą do tego, aby Rosja była mocarstwem. Jedyną drogą do tego jest osoba właśnie Putina - niepodzielnego władcy, który realizując swoje koncepcje, zamieni Rosję w światowe imperium.
Prof. Wojciech Materski
Historyk i politolog, szef Inst. Studiów Politycznych PAN