Prof. Włodzimierz Marciniak: Rosjanie testują polskie władze

2011-04-11 4:00

Kontrowersje wokół zamiany tablic na kamieniu upamiętniającym katastrofę smoleńską komentują politycy i politolog

"Super Express": - Dlaczego na dwa dni przed spotkaniem w Smoleńsku prezydentów Polski i Rosji Rosjanie zmienili tablicę na kamieniu upamiętniającym miejsce katastrofy?

Prof. Włodzimierz Marciniak: - To profesjonalnie przeprowadzona prowokacja polityczna, której celem jest postawienie w trudnej sytuacji prezydenta Komorowskiego. Rosjanie chcą przede wszystkim zaognić konflikt polityczny w Polsce. Poza tym jest to element prowadzonej już od wielu miesięcy polityki rosyjskiej, polegającej na przemiennym puszczaniu stronie polskiej sygnałów przyjaznych i nieprzyjaznych. Tego typu prowokacje mają przetestować, w jakim stopniu polski rząd jest osłabiony i niezdolny do reagowania.

- Przypomnijmy, że pierwsza tablica z napisem "ludobójstwo" została kilka miesięcy temu umieszczona na kamieniu przez część rodzin ofiar...

- I dodajmy, że bez zgody władz polskich i rosyjskich, bez odpowiednich zezwoleń i z naruszeniem rosyjskich przepisów. Formalnie więc Rosjanie mają rację i mogli ją usunąć. Natomiast nasi politycy nie bardzo mogą protestować wobec legalnych działań władz rosyjskich, a jednocześnie spotykają się z oburzeniem samych Polaków.

- Sprawa ma też wymiar ściśle rosyjski. Zbliża się kampania prezydencka w Rosji. Ukłon Miedwiediewa pod tablicą z napisem "ludobójstwo w lesie katyńskim" mógłby zostać tam odebrany krytycznie.

- Obniżyłoby to też jego szanse w rywalizacji politycznej. To dowód, że inicjatywa ta pochodziła z otoczenia prezydenta Rosji. Co więcej, polska polityka w znacznym stopniu jest obliczona na szanse modernizacji związane właśnie z postawą Miedwiediewa.

- Chodzi o rządową politykę "ocieplenia" wzajemnych relacji?

- Tak. Bez cienia satysfakcji mówię, że od początku byłem wobec niej krytyczny. Strona rosyjska jeszcze do niej nie dojrzała. Dlatego przynosi ona efekty odwrotne do zamierzonych. Oficjalnie deklarowanym celem jest pojednanie z Rosją, ale faktycznie realizowaną polityką jest pojednanie z "czekistami". A z nimi z istoty rzeczy pojednanie jest niemożliwe.

- Sprawa zamiany tablic jest kwintesencją tej polityki?

- W pewnym sensie tak, ale jej efekty idą coraz dalej. Mam na myśli złożony już chyba formalnie wniosek rosyjskiej prokuratury o przesłuchanie ministrów polskiego rządu. To ze strony Rosjan posunięcie bezprecedensowe. Stawia stronę polską w niebywale trudnej sytuacji, bo w sensie formalnym musielibyśmy odmówić pomocy prawnej w śledztwie smoleńskim.

- Doradca prezydenta ds. historycznych prof. Tomasz Nałęcz powiedział o tym incydencie: "To głupota cofająca dialog o Katyniu do neolitu".

- To wypowiedź emocjonalna. Nasz spór z Rosją wokół Katynia nie dotyczy zbrodni, która jest kwestią oczywistą i niekwestionowaną, lecz jej prawnego uznania. A tu przedmiotem sporu jest decyzja rosyjskiej prokuratury z 2004 roku o umorzeniu śledztwa i utajnieniu jego materiałów. W ramach taktyki "dobrego i złego policjanta" część z nich została nam przekazana, ale jeśli chodzi o umorzenie śledztwa sprawa nie drgnęła ani o milimetr. Dwukrotnie przed Europejskim Trybunałem Praw Człowieka rząd rosyjski w oficjalnym stanowisku stwierdził, że nie uznaje faktu zbrodni katyńskiej. Według niego obywatele polscy zostali rozstrzelani w nieznanych okolicznościach i nie da się ustalić, z jakich przyczyn, przy czym prokuratura rosyjska nawet nie chce tego ustalać. Zatem w tym sensie nic się nie zmieniło - nie cofnęliśmy się do neolitu czy paleolitu, bo po prostu ciągle stoimy w tym samym miejscu.

- Jak wybrnie z tej sytuacji Bronisław Komorowski?

- Znając zdolności improwizatorskie polskiego prezydenta, które mogliśmy już wielokrotnie podziwiać, niestety nie starcza mi wyobraźni, żeby przewidzieć jego reakcję.

Prof. Włodzimierz Marciniak

Politolog PAN, specjalista od spraw wschodnich

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki